Miejscem działań, które zakończą się w piątek, są obiekty byłej kopalni Moszczenica i Elektrociepłowni Moszczenica. Poza strażakami z kilku województw - wśród nich są grupy wyspecjalizowane w ratownictwie wysokościowym czy chemicznym oraz grupy poszukiwawcze z psami - w ćwiczeniach biorą udział także służby medyczne i policjanci. Rolę poszkodowanych odegra około stu pozorantów. W ćwiczeniach wykorzystane będą śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i policji. Jak podkreślił rzecznik śląskiej straży pożarnej starszy brygadier Jarosław Wojtasik, nie jest to pokaz sprawności służb, ale działania, które mają wiernie oddać realia rzeczywistej akcji ratowniczej i jak najlepiej skoordynować współpracę przed prawdziwymi akcjami. Dlatego - w zależności od rozwoju sytuacji na miejscu i decyzji dowódców - do Jastrzębia mogą zostać niespodziewanie wezwani strażacy z dowolnych jednostek w regionie. "Szacujemy, że w szczytowym momencie w akcji weźmie udział nie mniej niż 400 osób" - powiedział rzecznik. Ćwiczenia będą oceniane przez obserwatorów wyznaczonych przez komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej, którzy będą mogli decydować również o ich przebiegu. Praktyczna część ćwiczeń składa się z siedmiu epizodów i potrwa dwa dni bez przerwy. W piątek, w ostatnim dniu ćwiczeń, przedstawione zostaną sprawozdania z działań. Jeden ze scenariuszy zakłada częściowe zawalenie budynków elektrociepłowni. Służby ratownicze muszą pomóc poszkodowanym i ugasić powstałe pożary. Kolejny epizod to symulacja działań w przypadku uszkodzenia gmachu szpitala, w którym poszkodowanych zostało kilkudziesięciu pracowników i pacjentów. Jeszcze inny scenariusz to cały ciąg nieszczęść, który zaczyna się od częściowego zawalenia klatki schodowej w wieżowcu i zerwaniu windy, w wyniku czego w budynku zostało uwięzionych 30 lokatorów. - 10 osób wydostało się na dach budynku, gdzie wśród oczekujących wybucha panika, jedna z osób pod wpływem stresu przechodzi załamanie nerwowe, terroryzując pozostałych. Następstwem katastrofy budowlanej jest również rozszczelnienie głównej rury doprowadzającej wodę do budynku i całkowite zalanie kilku poziomów piwnic. W mieszkaniu na ostatniej kondygnacji powstaje pożar odcinając tym samym drogę ucieczki osobom znajdującym się na dachu - opisywał Wojtasik. Ostatnia duża akcja ratownicza w woj. śląskim miała miejsce w marcu tego roku we wsi Chałupki pod Szczekocinami. W wyniku czołowego zderzenia dwóch pociągów zginęło tam 16 osób, a ponad 90 odniosło obrażenia. W najtrudniejszym momencie akcji ratunkowej brało w niej udział kilkuset strażaków i policjantów.