Jak poinformowała prok. Marta Zawada-Dybek z katowickiej prokuratury okręgowej, śledztwo zostało przeniesione decyzją prokuratury apelacyjnej z 3 lipca - w związku ze zmianą miejsca zamieszkania i zatrudnienia prowadzącego ją prokuratora. "Postępowanie zmierza do zakończenia, ale nie zostało jeszcze zakończone, m.in. w ramach końcowego zaznajomienia obrońcy złożyli wnioski dowodowe, a prokurator uwzględnił je" - zaznaczyła prok. Zawada-Dybek. Prok. Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie powiedział PAP, że sprawa - w postaci ponad 200 tomów zgromadzonych dotąd akt - formalnie wpłynęła do tej jednostki w ostatnich dniach. "W sprawie zostały jeszcze do wykonania czynności związane m.in. ze zmianą i uzupełnieniem zarzutów, zaznajomieniem podejrzanych z materiałem śledztwa. Nie należy oczekiwać, by to postępowanie zakończyło się lada tydzień" - wskazał prok. Ozimek. Głównymi podejrzanymi w sprawie są byli członkowie kierownictwa kopalń i spółek węglowych. Przedstawione im we wrześniu 2010 r. zarzuty dotyczyły lat 2004-2007 i funkcji, które pełnili w tamtym okresie - dyrektorów kopalń lub pracowników spółek węglowych. Według ustaleń prokuratury z tego okresu przyjmowali oni łapówki w zamian za preferowanie poszczególnych podmiotów kooperujących z górnictwem. Prywatne spółki, które współdziałały z górnictwem, opłacały się po to, żeby móc funkcjonować - wyjaśniali śledczy. Po przedstawieniu zarzutów, b. prezesi i b. dyrektorzy byli zwalniani za poręczeniem majątkowym. Jedną z wyższych kwot - 200 tys. zł - miał wpłacić były prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Leszek J., który zdaniem prokuratury przyjął łapówki sięgające 600 tys. zł. Zatrzymanym w 2010 r. urzędującym wówczas prezesom Katowickiego Holdingu Węglowego i Kompanii Węglowej Stanisławowi G. i Mirosławowi K., śledczy zarzucili przyjęcie łapówek na kwotę 186 tys. zł oraz 16 tys. zł. Pełniącemu wcześniej funkcję prezesa Kompanii Maksymilianowi K. prokuratura zarzuciła przyjęcie ponad 300 tys. zł. Krótko po zatrzymaniu b. członków kierownictwa KW i KHW Ministerstwo Gospodarki, nadzorujące spółki węglowe, odwołało te osoby ze stanowisk. W tamtym czasie liczba objętych śledztwem podejrzanych zbliżyła się do 20. Wśród podejrzanych byli już wówczas b. dyrektor kopalni Szczygłowice Adam K., któremu zarzucono, że w latach 2004-2008 przyjął 109 tys. zł łapówek; b. dyrektor kopalni Staszic Janusz S. (528 tys. zł) i b. dyrektor kopalni Wieczorek Artur K. (56 tys. zł).