We wtorek po południu świętochłowicka policja została powiadomiona przez szpital, że trafił tam 30-latek z raną klatki piersiowej. Okazało się, że w ciele pacjenta tkwił pięciocentymetrowy gwóźdź. Nadkomisarz Aleksander Chudziński poinformował, że do wypadku doszło na terenie stolarni w jednym ze świętochłowickich zakładów pracy. - Okoliczności, w jakich doszło do zranienia tego mężczyzny, nie są nam jeszcze dokładnie znane. Wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek przy pracy - powiedział nadkom. Chudziński. Mężczyzna najprawdopodobniej został raniony gwoździem wystrzelonym z pneumatycznego pistoletu. Na razie ze względu na stan zdrowia nie można go przesłuchać. - Poszkodowany pracował razem z drugim mężczyzną. Jeden z nich podawał deski, drugi używał pistoletu do wbijania gwoździ. Nie jest jasne, który z mężczyzn posługiwał się pistoletem. Zostanie to ustalone w postępowaniu - powiedział Andrzej Sikora, szef wyjaśniającej sprawę Prokuratury Rejonowej w Chorzowie. Prokuratura będzie badała sprawę pod kątem nieszczęśliwego wypadku przy pracy. - Pacjent jest przytomny, jego stan jest obecnie stabilny, ale trudno prognozować, jak będzie dalej przebiegał proces leczenia - powiedział w środę dr Marcin Gruk ze Szpitala Powiatowego w Świętochłowicach. Lekarze mówią, że przywieziony do nich pacjent miał ranę postrzałową, spowodowaną nietypowym pociskiem w postaci gwoździa. Po przewiezieniu do placówki życie 30-latka było zagrożone, natychmiast trzeba było go operować. Gwóźdź przebił klatkę piersiową, osierdzie i uszkodził prawą komorę serca. W czasie operacji chirurdzy usunęli krew z worka osierdziowego, a po usunięciu gwoździa zszyli ranę w sercu. Jeśli zajdzie taka potrzeba, 30-latek zostanie przewieziony do któregoś ze specjalistycznych ośrodków chorób serca. Na razie nie ma takiej konieczności, a lekarze nie chcą narażać pacjenta na niebezpieczeństwo związane z transportem.