Sosnowiecka prokuratura domaga się przedłużenia o kolejne trzy miesiące aresztowania Tomasza M., podejrzanego o to, że w maju bieżącego roku porwał, wywiózł do Sosnowca, a następnie zabił 11-letniego Sebastiana z Katowic. Wniosek w tej sprawie trafił do sądu. Przyznał się do winy W toczącym się śledztwie podejrzany był przesłuchiwany już siedem razy, za każdym razem przyznał się do popełnienia tej zbrodni. - W ubiegłym tygodniu skierowaliśmy wniosek o przedłużenie tymczasowego aresztowania wobec tego mężczyzny o kolejne trzy miesiące. Zgodnie z właściwością miejscową i rzeczową wniosek wpłynął do Sądu Okręgowego w Katowicach - przekazał we wtorek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu Waldemar Łubniewski. Poprzedni okres aresztowania M. upływa pod koniec sierpnia, do tego czasu sąd powinien zająć się wnioskiem prokuratury. Jak dodał prokurator, wniosek o przedłużenie najsurowszego środka zapobiegawczego motywowany jest koniecznością kontynuowania czynności dowodowych, wysokim prawdopodobieństwem popełnienia przez podejrzanego zarzucanych mu czynów, grożącą mu surową karą i obawą matactwa. W toczącym się od kilku miesięcy śledztwie M. był przesłuchiwany już siedem razy. - Za każdym razem były to długotrwałe przesłuchania, za każdym razem przyznawał się do popełnienia zarzucanej mu zbrodni i składał bardzo szczegółowe wyjaśnienia. Wziął też udział w eksperymencie procesowym, w trakcie którego pokazał funkcjonariuszom policji i prokuratorowi, jaki miała przebieg ta zbrodnia - opisywał prok. Łubiewski. Przyczyna śmierci Podczas śledztwa przesłuchano dotychczas kilkunastu świadków, śledczy dostali opinie biegłych różnych specjalności. Np. w oparciu o wyniki sekcji zwłok i dodatkowe badania ustalono, że przyczyną śmierci Sebastiana było uduszenie. Badania toksykologiczne wykluczyły, by zarówno podejrzany, jak i zabity chłopiec byli pod wpływem środków narkotycznych czy leków. W postępowaniu kluczowa będzie opinia sądowo-psychiatryczna, w której biegli wypowiedzą się m.in. na temat poczytalności M. Po zatrzymaniu 41-letni Tomasz M. usłyszał dwa zarzuty, m.in. zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Prokuratura nie ujawnia dokładnego opisu czynu, nie podaje też treści drugiego zarzutu, tłumacząc to dobrem postępowania. Podejrzanemu grozi kara więzienia na czas nie krótszy niż 12 lat, 25 lat pozbawienia wolności albo dożywocie. Sebastian zaginął 22 maja - wyszedł na plac zabaw w Dąbrówce Małej w Katowicach, miał wrócić do domu o godz. 19, ale wysłał mamie sms, w którym poprosił o zgodę na przedłużenie zabawy o pół godziny. Mama się zgodziła, Sebastian jednak nie wrócił do domu i nie nawiązał już kontaktu z bliskimi, wtedy mama chłopca zawiadomiła policję. Potencjalnego sprawcę udało się wytypować następnego dnia, na podstawie analizy zapisu kamer monitoringu, które zarejestrowały samochód marki ford w pobliżu placu zabaw. Po kilkudziesięciu minutach od wytypowania numerów rejestracyjnych policjanci pojazdu dotarli do jego właściciela. Okazał się nim 41-letni mieszkaniec Sosnowca. Mężczyzna został zatrzymany, a w rozmowie ze śledczymi przyznał się do uprowadzenia, a następnie zabójstwa 11-latka. Odnaleziono ciało Wkrótce policjanci odnaleźli ciało dziecka - było ukryte na budowie w sosnowieckiej dzielnicy Niwka - kilka kilometrów od Dąbrówki Małej, gdzie chłopiec mieszkał. Do sąsiedniego Sosnowca sprawca zawiózł go samochodem. Miejsce ukrycia zwłok M. wskazał tuż po zatrzymaniu. Sebastian po uprowadzeniu był prawdopodobnie przetrzymywany w kilku różnych miejscach. W jednym z nich został zamordowany, a potem przewieziony na budowę, gdzie - jak podały media - sprawca zamierzał ciało dziecka zalać betonem. Prokuratura nie odnosi się do tych szczegółów. W postępowaniu od początku brane było pod uwagę seksualne tło zbrodni. Także tego prokuratura nie chce komentować, tłumacząc to dobrem postępowania. Według nieoficjalnych informacji, 41-latek jest sosnowieckim optykiem, po rozwodzie, ma dwoje dzieci. Był już znany policji. W 2008 r. Siemianowicach Śląskich porwał inne dziecko, zrobił mu intymne zdjęcia, po czym wypuścił. Stanął przed tamtejszym sądem pod zarzutami uprowadzenia małoletniego, posiadania i rozpowszechniania naruszających prawo treści z udziałem małoletniego, a także paserstwa programów komputerowych. Nie kwestionował swojej winy i dobrowolnie poddał się karze. W kwietniu 2009 r. sąd wydał wobec niego wyrok bez przeprowadzenia rozprawy - dwóch lat więzienia w zawieszaniu na pięcioletni okres próby, zasądzając od niego koszty sądowe. Jak wynika ze źródeł policyjnych, poza tamtą sprawą, w związku ze znęcaniem się nad żoną od 2018 r. M. miał zakaz zbliżania się do rodziny.