Młodzi mężczyźni utknęli na skalnej półce w bardzo wąskim korytarzu w jaskini Urwista. O zaginięciu policję powiadomiła ich koleżanka, która została przed jaskinią. Nie potrafiła jednak dokładnie określić ani miejsca, ani nazwy jaskini, gdzie zgubili się jej koledzy. Dlatego między innymi poszukiwania trwały tak długo. - Uratowani mężczyźni mogą mówić o wyjątkowym szczęściu - podkreśla Piotr Van der Cooghen, szef Jurajskiej Grupy GOPR. - Wzięli sznurek do bielizny i udali się na dno jaskini dostępnej tylko przy użyciu sprzętu alpinistycznego. Zawiązali węzły na tym sznurze i zeszli po nim na głębokość około 25 metrów. Z tą technika nie mieli żadnych szans, by wydostać się. Żadnych - dodaje Van der Cooghen. Teraz grotołazami zajęli się lekarze. Mogą mówić o szczęściu - cała eskapada skończyła się jedynie na wyziębieniu organizmów.