Do uruchomienia wydobycia spółka musi zainwestować jeszcze ponad 2 mln zł. Górnicy zatrudnieni w prywatnej kopalni węgla nie będą mieli takich przywilejów, jak górnicy w państwowych kopalniach. Według Jana Chojnackiego, górnicze przywileje to przeżytek sprzed 20 lat. - Chcę stworzyć nowe miejsca pracy, ale one muszą na siebie zarobić - przekonuje prezes Sil-Techu. Poseł Jan Chojnacki był dyrektorem zlikwidowanej kopalni "Jadwiga", utworzonej w 1994 roku z części kopalni "Pstrowski". Miała ona przynosić zysk, jednak po 3 latach okazało się, że straty przekroczą 20 mln zł. Dlaczego w takim razie prywatna kopalnia ma przynosić zysk, skoro państwowa nie przynosiła? - Kiedy byłem dyrektorem popełniliśmy błąd, ale mogliśmy odrobić straty i kopalnia przynosiłaby dochód - tłumaczy Jan Chojancki. Poseł zapewnia, że wie, jak tanio i efektywnie wydobywać węgiel, ale na własny rachunek. Nie widzi przeszkód w tym, by właścicielem kopalni był poseł i były menadżer górnictwa. - Jaka tu jest kwestia etyczna? Czy dlatego, że tak poprowadzono reformę, że zwalniano, zamykano kopalnie, a teraz mówi się o tym, że ja chcę uruchomić kopalnię, bo mam dostęp do informacji. Ten dostęp do informacji mam taki sam, jak wszyscy inni - twierdzi poseł. Gdy ruszy wydobycie, Jan Chojnacki zwróci się do Sejmu z pytaniem, czy może łączyć ze sobą obie funkcje. Jeżeli nie - pozostanie posłem, ale kopalni nie "spuści z oka".