Kapitan Krystian Biesiadecki z będzińskiej komendy Państwowej Straży Pożarnej powiedział, że na składowisku zgromadzono zbite w pryzmy półprodukty tekstylne, przygotowane do przerobu lub sprzedaży. Sytuacja jest już opanowana, ale strażacy pozostaną na miejscu jeszcze prawdopodobnie kilkanaście godzin. "Po ugaszeniu tych wszystkich materiałów trzeba będzie przystąpić do przegrzebania i przelania zarzewi ognia" - wyjaśnił kapitan. Jak podają strażacy, składowiskiem w Sączowie interesowały się różne służby i lokalny urząd. "Jak ustalono, są tam składowane półprodukty, więc właściciel nie musi mieć zezwolenia na składowanie bądź przetwarzanie odpadów. Można więc uznać, że było to składowane legalnie. Właściciel posesji wynajął ją przedsiębiorcy, który przetrzymywał tam te materiały, na co miał dokumentację" - powiedział Biesiadecki.