To nie kwestia zaniedbań, ale przepisów - odpowiadają energetycy. W ostatnich dniach w wyniku obfitych opadów śniegu i marznącego deszczu na północy woj. śląskiego prądu zostało pozbawionych prawie 94 tys. odbiorców. Powalone lub pochylone drzewa uszkodziły wiele linii energetycznych. W środę zasilania ciągle nie miało ponad 28 tys. odbiorców. Zamkniętych jest 86 szkół i innych placówek edukacyjnych. - Bezpośrednią przyczyną tego zdarzenia były m.in. kwestie dotyczące jakby trochę również i - mówiąc delikatnie - nie do końca przestrzegania pewnych zasad, dotyczących przygotowania pasów, w obrębie których są linie średniego, niskiego i wysokiego napięcia, gdzie drzewa kładą się jak zapałki, łamiąc wszystko - powiedział Łukaszczyk podczas środowego spotkania z dziennikarzami. - Co roku systematycznie są prowadzone wycinki wokół linii energetycznych, z uwzględnieniem pięcioletnich przyrostów, zgodnie obowiązującymi z przepisami - powiedział rzecznik częstochowskiego oddziału spółki Enion Jacek Piersiak. Jak dodał, choć firmy energetyczne chętnie by to robiły, przepisy nie pozwalają na wycinanie tak szerokich pasów, by najwyższe drzewa przewracając się nie dotknęły linii - jak jest np. w Austrii. W Polsce - dodał rzecznik - musiałaby powstać specjalna ustawa. Przy wycinaniu tak szerokich linii straty w drzewostanie byłyby tak ogromne, że żaden zakład energetyczny nie wziąłby za to odpowiedzialności, nie zgodzą się na to Lasy Państwowe, może to też wywołać sprzeciw ekologów - argumentuje Piersiak. Podczas niedawnego spotkania energetycy sygnalizowali, że już w czasie usuwania awarii zdarza się, że nie są wpuszczani na działki i place. Wszystko to powoduje utrudnienia, ale nie jest to usprawiedliwienie, bo służby zostały zobowiązane do jak najszybszego usunięcia awarii - zaznaczył wojewoda Łukaszczyk.