- Ostatecznie trzeźwość kierowcy zostanie potwierdzona wynikami badań krwi, na razie jednak nic nie wskazuje, że był pod wpływem alkoholu. Mężczyzna nie został na razie przesłuchany. Po wypadku był w szoku, zaopiekowali się nim psychologowie - powiedział rzecznik rudzkiej policji, kom. Krzysztof Piechaczek. Z wstępnych ocen wynika, że to właśnie 60-letni kierowca ciężarowego MAN-a ponosi winę za katastrofę. Nadal nie wiadomo jednak, dlaczego kierowany przez niego samochód zjechał na przeciwny pas ruchu. Przyczyną mogła być awaria auta, ale i nieuwaga kierowcy. Dopiero po zapoznaniu się z opiniami ekspertów prokuratura rozważy, czy należy postawić kierowcy zarzuty. Biegli zbadają m.in. stan techniczny obu pojazdów. Na miejscu wypadku zginął 27-letni kierowca mikrobusu i 39- letni pasażer. Inny z pasażerów, 41-latek, zmarł - jak podała we wtorek policja - w szpitalu w Sosnowcu, gdzie przetransportowano go śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Trzej inni poszkodowani w poważnym stanie są w szpitalu w Rudzie Śląskiej. Byli operowani. Mają m.in. obrażenia głowy, klatki piersiowej, rąk i nóg. Poniedziałkowy wypadek w Rudzie Śląskiej był najtragiczniejszym w tym roku na drogach woj. śląskiego. W lutym w Radzionkowie również zginęły trzy osoby. Samochód, którym jechali młodzi mężczyźni, uderzył wówczas w narożnik restauracji. Zginęli na miejscu. Przyczyną tamtego wypadku była nadmierna prędkość - ok. 150 km na godzinę.