Jak powiedziała w poniedziałek oficer prasowa pszczyńskiej policji asp. sztab. Karolina Błaszczyk, zgłoszenie o pojawieniu się takiego zwierzęcia wpłynęło na policję w niedzielę. Policjanci i strażnicy miejscy rozmawiali z mężczyzną, który widział domniemaną pumę w pobliżu lasu, w rejonie ulicy Katowickiej i drogi krajowej nr 1 w miejscowości Piasek. Funkcjonariuszom nie udało się jednak zobaczyć drapieżnika. "Nie mamy też żadnej informacji o tym, by doszło do ucieczki takiego zwierzęcia np. z ogrodu zoologicznego, firmy transportowej czy prywatnej hodowli" - powiedziała rzeczniczka, zastrzegając, że zgłoszenie zostało potraktowane poważnie. "Na pewno jest tu kilka znaków zapytania, ale uważamy, że sprawy nie należy bagatelizować - przede wszystkim dlatego, że w lesie każdego dnia przebywa dużo ludzi, m.in. liczni grzybiarze, którzy powinni mieć świadomość potencjalnego zagrożenia" - powiedziała asp. sztab. Karolina Błaszczyk. We wtorek w Nadleśnictwie Kobiór mają spotkać się leśnicy i strażnicy miejscy, by przeanalizować sytuację i zdecydować o ewentualnych dalszych działaniach w tej sprawie. Gdyby ktoś zauważył pumę, proszony jest o kontakt z policjantami lub pszczyńską strażą miejską pod całodobowym numerem telefonu 32 210 43 73. O podejrzeniu zaobserwowania pumy w okolicach Pszczyny jako pierwszy napisał "Dziennik Zachodni". Gazeta w swoim portalu internetowym przypomina, że 10 lat temu z nielegalnej hodowli w Czechach uciekły pumy, które zawędrowały aż na Śląsk, gdzie zostały odstrzelone przez myśliwych.