Z poszukiwanym 460 m pod ziemią pracownikiem nie ma kontaktu. Nie wiadomo czy żyje. Akcja ratownicza jest bardzo trudna "Zbiornik jest obecnie opróżniany z węgla za pomocą specjalnego urządzenia, które udało się tam zamontować. W tej chwili trudno powiedzieć, jak długo może jeszcze potrwać akcja" - powiedziała PAP Ewa Szpejna z Przedsiębiorstwa Górniczego (PG) Silesia. Akcja ratownicza w Silesii jest bardzo trudna ze względu na specyficzne warunki, w jakich doszło do wypadku. Górnik wpadł do głębokiego na ok. 25 metrów zbiornika w połowie wypełnionego węglem. Ratownicy znają jego przybliżone położenie dzięki nadajnikowi umieszczonemu w lampce pracownika. Nie widzą go jednak. Zbiornik ma blisko 500 m sześc. objętości. W chwili wypadku był wypełniony węglem w około połowie. Gdy górnik wpadł do środka, przez jakoś czas do zbiornika nadal sypany był węgiel. Aby odnaleźć pracownika, trzeba ostrożnie wybrać urobek ze zbiornika. Temu służy zamontowane na kołowrocie urządzenie. Chwilę po wypadku taśmociągi szybko zatrzymano. Obecnie kopalnia nie wydobywa węgla, ruch zakładu górniczego został wstrzymany. Nie wiadomo, dlaczego górnik wpadł do zbiornika Na razie nie wiadomo, dlaczego górnik wpadł do zbiornika, do którego taśmociągi wsypywały urobek. Koledzy pracownika relacjonowali, że 29-latek nagle zniknął im z oczu. Okoliczności wypadku wyjaśniają organa nadzoru górniczego. PG Silesia jest spółką z większościowym udziałem czeskiego inwestora, który kupił kopalnię od Kompanii Węglowej. Wiosną tego roku, po ponad roku przygotowań i inwestycji, zakład wznowił wydobycie węgla. To pierwszy poważny wypadek, do którego doszło w tej kopalni od jej ponownego uruchomienia. W akcji w kopalni uczestniczy sześć zastępów ratowniczych - dwa z kopalni oraz po dwa ze stacji ratownictwa górniczego: okręgowej i centralnej. Od początku roku w kopalniach zginęło 19 osób W pierwszym półroczu 2012 r. w całym polskim górnictwie zdarzyło się 2975 rozmaitych wypadków przy pracy. To 8 proc. mniej niż w tym samym czasie przed rokiem. W kopalniach węgla kamiennego poszkodowanych zostało 779 pracowników tych zakładów oraz 274 osób z firm usługowych. Od początku roku w polskich kopalniach zginęło 19 osób, w tym 15 w kopalniach węgla kamiennego. Tylko w ciągu minionego miesiąca w śląskich kopalniach zginęło sześć osób. Ostatni śmiertelny wypadek miał miejsce tydzień temu w kopalni Sośnica, inne kilka dni wcześniej w kopalniach Piekary i Chwałowice. Według nadzoru górniczego nadal głównymi przyczynami wypadków śmiertelnych i ciężkich w kopalniach węgla kamiennego są: wykonywanie robót górniczych niezgodnie z przepisami i ustaleniami zawartymi w technologiach prac, zła organizacja pracy, nierozważne i ryzykowne zachowania pracowników, wykonywanie prac przy urządzeniach elektroenergetycznych i przewodach jezdnych będących pod napięciem oraz brak właściwego nadzoru ze strony kierownictwa i dozoru ruchu kopalń.