Prokuratorzy ustalili, że w latach 2005-2007 przez ręce członków gangu przeszło ok. 34 kg amfetaminy, ok. 25 kg marihuany i ok. 14 tys. sztuk tabletek ekstazy, a także drobniejsze ilości innych narkotyków. Grupa działała na terenie Holandii, Warszawy i woj. śląskiego, w tym Częstochowy. Przełom w śledztwie był możliwy po ustanowieniu świadka koronnego - osoby blisko współpracującej z szefem grupy Markiem T. Oprócz kierowania grupą mężczyzna ten odpowie m.in. za udział w obrocie narkotykami, ich przemyt oraz pranie pieniędzy - w sumie postawiono mu 12 zarzutów - poinformował w piątek prok. Leszek Goławski. Goławski powiedział, że wprawdzie obecnie akt oskarżenia obejmuje 11 osób, ale podejrzanych w sprawie jest 21. Dodał, że osobom z najpoważniejszymi zarzutami grozi do 15 lat pozbawienia wolności. Narkotyki, którymi obracał gang, pochodziły albo od odbiorców w Polsce - głównie w Warszawie, albo z przemytu z Holandii. Przywoziła je stamtąd swoim samochodem jedna z dwóch zamieszanych w sprawę kobiet, wielokrotnie przekraczając granice. Następnie towar był rozprowadzany przede wszystkim na terenie woj. śląskiego, m.in. Częstochowy. Marek T. wprowadził rygorystyczne zasady w handlu narkotykami - osobiście decydował, kto może je kupować od jego współpracowników, handlować mogli tylko ludzie sprawdzeni, którzy wcześniej nie złożyli przeciwko nikomu zeznań, wyłącznie mężczyźni. Interesowała go tylko hurtowa sprzedaż, nie godził się też na kredytowanie "partnerów w interesach".