W szpitalu tego dnia głodowało siedem osób - dwie z nich, które przestały we wtorek przyjmować płyny, po zasłabnięciu, zabrało pogotowie. Strajk trwa już blisko trzy tygodnie. Popiera go część średniego i niższego personelu placówki - według organizatorów, ok. 150-200 z 500 zatrudnionych tam pielęgniarek, sanitariuszy, salowych czy techników medycznych. Jak poinformowało we wtorek biuro prasowe zarządu woj. śląskiego, stanowisko organu założycielskiego rybnickiego szpitala psychiatrycznego wobec protestu "pozostaje niezmienne i sprowadza się do apelu o przerwanie strajku i podjęcie rozmów w trosce o dobro pacjentów tej placówki". W przesłanej mediom informacji, władze regionu określiły przedstawione przez komitet strajkowy propozycje porozumienia kończącego spór zbiorowy jako: "nie do zaakceptowania, a w wielu punktach wręcz zdumiewające". Przedstawiciele komitetu podkreślają, że najważniejszy postulat dotyczy kwestii płacowej. Wskazane przez samorząd "żądania" strajkujących mają dotyczyć m.in. "odwołania dotychczasowego dyrektora placówki i niezatrudniania go w szpitalu na jakimkolwiek innym stanowisku", "zagwarantowania pracownikom zatrudnionym w szpitalu dalszego zatrudnienia na niezmienionych warunkach przez co najmniej 5 lat", a także "ponownego zatrudnienia wszystkich pracowników zwolnionych z pracy od 2008 r. z przyczyn dotyczących pracodawcy". Strajkujący mieli też zażądać: "wzrostu wynagrodzeń m.in. pielęgniarek, ratowników medycznych, techników medycznych, a pozbawienia podwyżek pensji pozostałego personelu, w tym m.in.: lekarzy, psychologów, administracji, magazynierów, pracowników socjalnych i obsługi" oraz "od 1 stycznia 2010 r. przeznaczenia 50 proc. każdego wzrostu kontraktu z NFZ na zwiększenie płac, przy czym ma on dotyczyć głównie pielęgniarek (55% środków)". Według szefa szpitalnej organizacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Ireneusza Pawuły, z wymienionych w informacji postulatów prawdziwy jest tylko dotyczący "zwiększenia liczby zatrudnionych pielęgniarek o 30 etatów" w stosunku do stanu na koniec ub. roku - wobec rzeczywistych braków w obsadzie dyżurów. - Nigdy żadne związki nie wnosiły, by pozbawiać podwyżek innej grupy zawodowej - podkreślił w rozmowie Pawuła. Wskazał, że chodziło o takie przesunięcia, by realne kwoty, które miałyby trafić do pracowników, nie były ściśle zależne od wysokości zarobków - co byłoby niekorzystne dla mniej zarabiającego średniego personelu. Jak poinformował zarząd woj. śląskiego, zobowiązania wymagalne rybnickiego szpitala, czyli takie których minął termin płatności, na koniec marca wynosiły ponad 2 mln zł, a krótkoterminowe przekroczyły 13,6 mln zł. Wobec tych długów dyrekcja zaproponowała wypłatę od stycznia ok. 43 proc. wynegocjowanych w 2007 r. podwyżek. Większość załogi przystała na te propozycje, jako że realizacja porozumienia zwiększyłaby koszty szpitala o 8 mln zł rocznie. Część personelu rozpoczęła jednak protest, domagając się początkowo wypłat całości podwyżek, a po weryfikacji żądań - według Pawuły - 60 proc. ich pierwotnej wysokości, czyli w zależności od grupy zawodowej ok. 60-120 zł więcej, niż zaproponowała dyrekcja. Władze regionu wskazują jednak, że realizacja już obniżonych żądań kosztowałaby szpital ok. 2 mln zł rocznie, prowadząc m.in. do utraty jego płynności finansowej, a nawet ograniczenia działalności. Jednocześnie podkreślają, że poziom wynagrodzeń jej personelu znacznie przekracza średnie płace kadry medycznej w innych podległych województwu placówkach. Protest zorganizowały Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, Solidarność oraz Związek Zawodowy "Kontra". Rybnicki szpital psychiatryczny ma 1070 łóżek, zatrudnia ponad 770 pracowników. Po rozpoczęciu strajku wstrzymano przyjęcia pacjentów, na oddziałach pracuje minimalna obsada pielęgniarska. Władze szpitala podkreślają, że przedłużanie się protestu może oznaczać konieczność ewakuacji ponad 900 pacjentów. Według informacji Pawuły, z siedmiu głodujących we wtorek rano osób, dwie, które ogłosiły tego dnia również zaprzestanie przyjmowania płynów, trafiły po kilku godzinach do szpitala.