Inicjatywę śląskiej PO ogłosili w poniedziałek w Katowicach szef śląskich struktur tej partii, wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz oraz zajmujący się projektem poseł Marek Plura. Podkreślali, że uznanie śląskiego za język regionalny ma wymiar prawny i nie wiąże się z naukową oceną tego, czy śląska mowa jest językiem, gwarą czy dialektem. - W kontekście nowelizacji ustawy odpowiedzi na te pytania nie mają żadnego sensu, ponieważ pojęcie język regionalny to pojęcie czysto prawne, które nie mieści się w nauce o języku. Stąd nadzieja na to, że dostatecznie długi czas, jaki mamy przed sobą do końca kadencji, pozwoli nam na przekonanie i edukację co do rozumienia istoty języka regionalnego - wyjaśnił Plura. Pod projektem nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych, etnicznych i języku regionalnym podpisało się 65 posłów, nie tylko z PO i nie tylko ze Śląska. Podobny projekt posłowie złożyli w październiku 2010 r., nie został jednak uchwalony. Wnioskodawcy proponują, by śląski był drugim, po kaszubskim, językiem regionalnym w Polsce. Dzięki prawnej ochronie możliwa będzie m.in. edukacja w języku regionalnym (od przedszkola aż po wyższe studia), wsparcie naukowców i organizacji pozarządowych badających i pielęgnujących śląską mowę oraz podwójne nazwy miejscowości, ulic i obiektów geograficznych tam, gdzie co najmniej 20 proc. mieszkańców gminy mówi po śląsku. - Odbieram duże wsparcie dla tej idei. Mam nadzieję, że czas, który biegnie teraz nie w tempie wyborczym, będzie czasem spokojnej refleksji nad kwestią śląskiej tożsamości w RP - ocenił Plura, według którego okazją do takiej pogłębionej refleksji może być obchodzona w tym roku 90. rocznica przyłączenia części Górnego Śląska do Polski. Poseł podkreślił, że impuls do wniesienia projektu nowelizacji dali posłom PO przede wszystkim mieszkańcy regionu - woj. śląskiego i opolskiego, którzy m.in. w spisie powszechnym wykazali, że śląska tożsamość jest dla nich "czymś istotnie ważnym; jedną z tych potrzeb, które tkwią w sercu, oczekującą moralnego i materialnego wsparcia ze strony państwa polskiego". W spisie powszechnym narodowość śląską wskazało 809 tys. osób, z czego 362 tys. podało tylko taką narodowość, a 415 tys. obok śląskiej wymieniło także polską. Intencją wnioskodawców jest - jak mówił Plura - ochrona bogatej w wiele odmian śląskiej mowy od zaniku, "od rozpłynięcia się we współczesnej masowej polszczyźnie, czy też wręcz w jakimś europejskim języku, który nam na co dzień towarzyszy". - Jest na to jeszcze czas. Śląska mowa żyje w piśmie, w języku potocznym, codziennym; także wtedy, kiedy Ślązacy kultywują swoje regionalne tradycje. Uważamy, że status języka regionalnego jest najlepszą prawną ochroną dla tego zjawiska naszej polskiej, bogatej, różnorodnej kultury - przekonywał Plura. Również szef śląskiej PO Tomasz Tomczykiewicz jest przekonany, że jest wystarczająco dużo czasu, żeby przekonać pozostałych parlamentarzystów do uchwalenia ustawy. Podkreślił, że poparcie dla idei śląskiego jako języka regionalnego zadeklarowała m.in. minister ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz. Tomczykiewicz ocenił, że paradoksalnie duża liczba osób, które w ubiegłorocznym spisie powszechnym zadeklarowały narodowość śląską, nie pomaga wnioskodawcom projektu nowelizacji. - Obawa przed Ślązakami, przed tożsamością śląską, jest bardzo duża. Musimy bardzo wiele godzin spędzić na dyskusjach, by pokazać, że Ślązak to Polak - to mieszkaniec tej ziemi, którzy służy Polsce i całemu narodowi ( ). Musimy przekonać, że uznanie śląskiego za język regionalny nie będzie wspierało i służyło wspieraniu jakiejś secesji. Takie myśli uważam za absurdalne, niedorzeczne i szkodzące Śląskowi - podsumował szef śląskiej PO. Zgodnie z procedurą, marszałek Sejmu ma trzy miesiące na skierowanie projektu do pierwszego czytania. Śląscy posłowie chcieliby, aby debata rozpoczęła się w lipcu, kiedy przypada 90-lecie przyłączenia części Górnego Śląska do Polski.