Wystawa pt. "Śląskie pejzaże z kozą w tle" obejmuje ok. 60 prac, przede wszystkim obrazów malarzy nieprofesjonalnych, a także grafiki. Wśród autorów są tak uznani twórcy, jak Paweł Wróbel czy Ewald Gawlik ze słynnej Grupy Janowskiej. Jak podkreśla kurator wystawy Justyna Jarosz, koza jest na terenie Górnego Śląska dobrze kojarzona. - Na obrazach malarzy nieprofesjonalnych pojawia się w tle - obok wizerunków kopalni, hut, pielgrzymek, wizerunków patronki górników - św. Barbary. Jest z boku, kiedy górnicy po szychcie grają w skata (śląska gra w karty - przyp. red.), patrzy, kiedy ktoś na jej pastwisku gra w piłkę nożną - opowiada. Kiedyś koza towarzyszyła stale Ślązakom w ich codziennym życiu. Przy familokach budowano komórki, gdzie hodowało się kury, gęsi, wieprzka i kozę. - Ludzie przyjeżdżali do pracy ze wsi, a jako zaradni i oszczędni zabierali kozę, która jest zwierzęciem mało wymagającym, a daje dużo dobrego: wartościowe mleko, wskazane zwłaszcza dla dzieci i ludzi starszych, a także skórę i mięso. Koza - żywicielka zasługuje na wystawę - podkreśliła komisarz. Na wystawie, którą można oglądać do końca roku, zaprezentowano też zdjęcia oraz związane z bohaterką wystawy przedmioty obrzędowe. W okresie Bożego Narodzenia po śląskich domach chodzili przebierańcy: św. Mikołaj, diabły, Żyd, Cyganka oraz koza, która rozrabiała i bodła panny, które miały wyjść za mąż. - W tych obrzędach koza jako zwierzę niezwykle żywotne symbolizowała zdrowie i energię życiową, której życzono gospodarzom - powiedziała Justyna Jarosz. Prace na wystawę wypożyczono z kilkunastu muzeów oraz ze zbiorów prywatnych. Najwięcej pochodzi z Galerii Sztuki "Barwy Śląska" Stanisława Gerarda Trefonia.