Do eksplozji doszło ok. godz. 5. rano, 700 m pod ziemią, na tzw. poziomie badawczym. W akcji ratunkowej bierze udział 10 zastępów ratowników. Stan jednego z rannych mężczyzn jest bardzo poważny. Górnik jest ciężko poparzony i lekarze biorą pod uwagę możliwość zagrożenia życia. Mężczyzna ma także problemy z oddychaniem i obrażenia wewnętrzne. Drugi z poszkodowanych przeszedł operację. Jego stan jest stabilny. Przyczyny wypadku ustala specjalna komisja, która ma ustalić czy eksplodował pył węglowy czy metan. Alfons Wierzgoń, zastępca naczelnego inżyniera BHP, powiedział reporterowi RMF, że urządzenia pomiarowe nie zarejestrowały zwiększonego poziomu metanu. W kopalni "Jas-Mos" występuje najwyższy, czwarty stopień zagrożenia metanowego. - W wybuchu mogło być mniej ofiar śmiertelnych - uważają eksperci. Ich zdaniem naruszono przepisy bezpieczeństwa. Według specjalistów, górnicy przed odpaleniem ładunku wybuchowego powinni zostać wycofani poza wyrobisko, gdzie prowadzono prace. Na miejscu - zgodnie z rygorystycznymi przepisami - miał pozostać tylko górnik strzałowy. Niestety, pozostali tam także inni pracownicy. - Rząd przyzna renty specjalne rodzinom 10 górników, którzy zginęli w jastrzębskiej kopalni - zapowiedział premier Leszek Miller, który przyjechał na miejsce tragedii. - Jestem wstrząśnięty. Zginęli bardzo młodzi ludzie od 28 lat do 43. Zostawili żony, matki i dzieci. To wstrząsające - powiedział dziennikarzom premier. Podkreślił, że zarówno ze strony rządu, jak i kierownictwa kopalni zostanie uczynione wszystko, aby pomóc rodzinom górników, "choć wiem, że nic nie zastąpi rodzinom tych, którzy zginęli". Po rozmowie z dziennikarzami premier - mimo, że odradzała mu to dyrekcja kopalni - zjechał pod ziemię, by zobaczyć miejsce tragedii. Wojewoda śląski Lechosław Jarzębski zarządził w województwie śląskim trzydniową żałobę po tragedii w Jastrzębiu Zdroju. Flagi na Urzędzie Wojewódzkim zostały już opuszczone do połowy masztu. "Zwracam się z apelem do wszystkich organizatorów imprez artystycznych i rozrywkowych o zawieszenie ich organizowania na czas trwania żałoby" - napisał w specjalnym apelu wojewoda. Prosił także o połączenie się w żalu z rodzinami ofiar tragedii. Pomoc rodzinom ofiar zadeklarował już minister spraw wewnętrznych Krzysztof Janik. Obiecał - jak mówi jego rzeczniczka Alicja Chytrek - to, co będzie konkretnej rodzinie najbardziej potrzebne, w tym pomoc finansową. - Tragedia w Jastrzębiu Zdroju to największa tragedia w polskim górnictwie od 15 lat - informuje rzecznik Wyższego Urzędu Górniczego Danuta Olejniczak-Milian. - Ostatni tak poważny wypadek miał miejsce w 1987 r. w kopalni "Mysłowice". W wyniku wybuchu pyłu węglowego zginęło wówczas 18 górników, dziewiętnasta ofiara zmarła później w szpitalu - powiedziała rzecznik. To już trzeci wypadek w górnictwie w tym roku. 7 stycznia siedmiu górników zostało lekko rannych po wstrząsie w kopalni "Sośnica" w Gliwicach. 20 stycznia w wypadku na terenie kopalni miedzi w Polkowicach (Dolnośląskie) zginął 41-letni górnik. Przyczyną wypadku był bardzo silny wstrząs w rejonie szybu Polkowice Główne. W ubiegłym roku w wypadkach w górnictwie zginęło 30 osób, najwięcej w kopalniach węgla kamiennego - 24 górników. Według statystyk Wyższego Urzędu Górniczego, rok wcześniej w kopalniach węgla kamiennego było 28 wypadków śmiertelnych. Najwięcej ofiar powodują tąpnięcia i zawały. Od kilku lat nie notowano poważniejszych wybuchów pyłu węglowego. W zeszłym roku w kopalniach nie doszło do wybuchu metanu. OPINIE NA TEMAT TRAGEDII W KOPALNI "JAS-MOS" Wojciech Bradecki, prezes Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach - Przyczyną tragedii w kopalni "Jas-Mos" w Jastrzębiu Zdroju był najprawdopodobniej wybuch pyłu węglowego - uważa prezes Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach Wojciech Bradecki, który przed południem przyjechał do kopalni. Bradecki zaznaczył, że szczegółowe przyczyny tragedii ustali specjalna komisja. Szef WUG dodał, że nie będzie to łatwe, bo wybuch uszkodził wentylację, a pod ziemią nadal utrzymuje się wysokie stężenie pyłu węglowego. Eksplozja zniszczyła ponad 100 metrów podziemnego chodnika. Według prezesa WUG, od 15 lat w polskiej kopalni nie doszło do wybuchu pyłu węglowego, w którym zginęliby ludzie. Natomiast od 11 lat nie doszło do eksplozji metanu, który pochłonąłby życie ludzkie. Senator Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki i założyciel Fundacji na rzecz Dzieci Ofiar Wypadków Górniczych. - To jest przodek węglowy i technologia urabiania polega na tym, że ładuje się materiał wybuchowy, zatyka się i odpala. Problem polega na tym, że zwłoki znaleziono w chodniku, co dowodzi jednoznacznie tego, że górnicy się nie wycofali za załamanie wyrobiska. Były to błędy wyłącznie ludzi, którzy się nie wycofali - strzałowego i osoby dozoru. Nasze materiały wybuchowe są bezpieczne i odpalają w atmosferze metanowej bez skutku wybuchowego. Z tego co wiem w tej chwili, zadziałały zapory pyłowe, które nie dopuściły do tego, by ten wybuch przeniósł się na inne wyrobiska. To byłaby już tragedia niewyobrażalna. Technika i sposób zabezpieczenia zadziałał, natomiast to, co miał zrobić człowiek, zrobił źle. Przeczytaj również wywiady z Wojciechem Bradeckim, prezesem Wyższego Urzędu Górniczego i Krzysztofem Ogiegło, dyrektorem kopalni Jastrzebie-Moszczenica goścmi Faktów RMF FM.