- Pierwsza zmiana, na której pracuje ok. 2,5 tys. osób, wyjechała na powierzchnię planowo. Jednak druga zmiana na razie nie zjeżdża na dół, w związku ze zwiększonym stężeniem metanu -powiedział dzisiaj Czesław Szczurek, kierownik ds. robót górniczych w kopalni. Wyższy Urząd Górniczy (WUG) w Katowicach poinformował, że do wypływu metanu doszło po wykonanych robotach strzałowych, związanych z drążeniem nowego wyrobiska. Jak powiedział Szczurek, roboty strzałowe prowadzone były zgodnie z zasadami sztuki górniczej, w "obiegowym prądzie świeżego powietrza". Roboty prowadziło tam kilkunastu górników. Według przedstawicieli sztabu akcji, obecnie nie ma zagrożenia pożarem ani wybuchem metanu. Po sprawdzeniu wszystkich danych, jeśli okaże się to bezpieczne, dyrektor kopalni ma podjąć decyzję o penetracji wyrobiska, gdzie doszło do wypływu metanu. Potem, w zależności od rozwoju sytuacji, możliwe będzie rozpoczęcie pracy przez drugą zmianę górników. Na razie na dół zjeżdżają tylko zastępy ratownicze oraz osoby niezbędne do prawidłowego funkcjonowania kopalni i prowadzenia akcji. Obecnie - według Szczurka - stężenie metanu w wyrobisku jest poniżej 5 proc. To wystarczyło jednak, aby zadziałały zamontowane w kopalni czujniki metanowe. Zawartość tlenu wynosi ok. 19,8 proc. W wyrobisku nie stwierdzono jednak obecności tlenku węgla, co świadczy o tym, że metan nie zapalił się. Akcja w kopalni "Pniówek" prowadzona jest pod nadzorem Okręgowego Urzędu Górniczego w Tychach oraz Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. Zapalenie się oraz wybuchy metanu są częstą przyczyną wypadków górniczych. Po marcowym wypływie, zapaleniu się i wybuchu metanu w kopalni "Rudyłtowy" na Śląsku zmarło trzech górników, a siedmiu innych odniosło obrażenia. Specjalna komisja ustaliła, że w "Rydułtowach" - choć nie w dniu wypadku - zmieniano ustawienie czujników metanowych, aby - w przypadku wykrycia podwyższonego stężenia - nie odłączały energii elektrycznej, co przerywało pracę górników w danym wyrobisku. W tym roku w kopalniach węgla kamiennego zginęło już 25 górników, wobec 24 w całym ubiegłym roku. Najwięcej - 10 osób - zginęło po lutowym wybuchu pyłu węglowego w kopalni "Jas-Mos" w Jastrzębiu Zdroju.