Podczas wybuchu w kopalni "Jas-Mos" zginęło aż 10 górników, ponieważ przed detonacją ładunków nie wycofano ich ze strefy zagrożenia - twierdzi nadzór górniczy. Zgodnie z przepisami, podczas odpalania ładunków w wyrobisku nie powinno być nikogo poza tzw. górnikiem strzałowym. O wycofaniu powinien zadecydować obecny przy wydobyciu węgla sztygar lub górnik strzałowy. Tak twierdzi kierujący akcją ratunkową główny inżynier kopalni. Nie wycofano górników ze strefy zagrożenia. Obaj mężczyźni - zarówno sztygar, jak i górnik strzałowy - nie żyją. Krzysztof Ogiegło, dyrektor kopalni "Jas-Mos", w rozmowie z reporterem RMF FM przyznał, że ofiar tragedii mogło być znacznie mniej, gdyby zostały zachowane procedury bezpieczeństwa. Złamanie przepisów przez samych górników jest najbardziej prawdopodobną przyczyną wczorajszej tragedii w jastrzębskiej kopalni "Jas-Mos" - uważa również Jan Migda z Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach. więcej na ten temat Stan dwóch poszkodowanych górników jest stabilny. Ciężej ranny mężczyzna, który przebywa w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, ma poparzone 40 procent powierzchni ciała. O tym, czy nie będzie komplikacji, lekarze przekonają się za 2 tygodnie. Drugi górnik - ze złamanym barkiem - leży w szpitalu w Jastrzębiu. Górnicy, którzy zginęłi wczoraj w kopalni, osierocili w sumie 20 dzieci. Pomoc rodzinom zmarłych obiecała kopalnia oraz rząd. Premier Leszek Miller zapowiedział, że rząd przyzna specjalne renty. Rodzinom pomoże także wojewoda śląski Lechosław Jarzębski, który, by uczcić pamięć górników, wprowadził w województwie trzy dni żałoby. Dziś nad ranem doszło do kolejnego tragicznego wypadku: w kopalni "Marcel" w Radlinie zginął maszynista obsługujący maszynę wyciągową. Wypadek miał miejsce na powierzchni kopalni, w tzw. nadszybiu. Ciało mężczyzny znaleziono dzisiaj rano, w miejscu jego pracy. - Najprawdopodobniej maszynista został wciągnięty pod tarczę pędną maszyny wyciągowej, ale nie znamy na razie żadnych szczegółów tego zdarzenia - powiedziała rzecznik Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach Danuta Olejniczak-Milian. Jeżeli potwierdzi się wersja, że maszynista zginął podczas wykonywania swoich obowiązków, będzie to już jedenasta śmiertelna ofiara w górnictwie węgla kamiennego w tym roku.