Dom prowadzi szef stowarzyszenia Wspólnoty św. Brata Alberta. Marek N., w rozmowie z RMF, ze łzami w oczach zaprzeczał doniesieniom o złym traktowaniu starszych ludzi. - Są całkowicie bezdomne, pozbawione dachu nad głową - mówił mężczyzna. Kiedy w jego obecności nasz reporter rozmawiał ze staruszkami, kobiety najczęściej nie narzekały na obsługę. Kiedy były jednak same, skarżyły się, że prezes zabiera im wszystkie pieniądze. - Te pieniądze zabiera, ja nic nie widzę i koniec. Wszystko zabiera - powiedziała jedna z poszkodowanych. Doniesienia sprawdza myszkowska prokuratura. Jak udało się ustalić RMF, budynek domu starców nie spełnia odpowiednich wymogów, a szef ośrodka kilka lat temu został skazany za podobną sprawę - przetrzymywał ludzi wbrew ich woli i kradł pieniądze. Według biegłych ma on ograniczoną poczytalność, a mimo to pod jego opieką pozostaje około 30 osób. Budowę ośrodka dla samotnych ludzi w Białej Wielkiej wspierała ambasada kanadyjska i wiele organizacji charytatywnych w kraju i zagranicą.