Ranny mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala. W spalonej stróżówce znalazł się przypadkiem - towarzyszył swemu koledze. Jak ustaliła policja, kilka dni wcześniej nieznani sprawcy próbowali podpalić ten sam budynek, ale ogień w porę ugaszono. Mężczyzna, któremu wówczas udało się uciec z płonącego budynku, powiedział policji, że sprawców było dwóch lub trzech. Wszyscy mieli na głowach kominiarki. 20-letni mężczyzna, który zginął we wczorajszym pożarze, dzień wcześniej został przyjęty do pracy. Na miejscu tragedii był reporter RMF FM Marcin Buczek.