- W jednym z pomieszczeń pomiary wykazały obecność tlenku węgla, mimo iż przed przybyciem strażaków mieszkanie zostało przewietrzone przez służby, które były na miejscu wcześniej. Może to wskazywać prawdopodobną przyczynę tragedii - powiedział rzecznik śląskiej straży pożarnej Jarosław Wojtasik. Do tragedii doszło w trzypokojowym mieszkaniu na poddaszu dwupiętrowego domu. Znajdował się tam dwuobiegowy piecyk gazowy, służący zarówno do ogrzewania mieszkania, jak i podgrzewania wody. Piecyk pracował z maksymalną mocą; prawdopodobnie miał zbyt mały system odprowadzania spalin. - Piecyk był tak rozpalony, że stopił lepik na dachu budynku. Topiąca się substancja spływała po rurze piecyka, stąd również lekki zapach smoły w mieszkaniu - wyjaśnił Wojtasik. Martwych nastolatków znalazła właścicielka mieszkania. Wśród ofiar są dwaj chłopcy (w tym syn właścicielki) i dwie dziewczyny, a nie - jak wcześniej informowało centrum zarządzania kryzysowego wojewody śląskiego - trzy dziewczyny i chłopak. Właścicielka powiadomiła pogotowie gazowe i ratunkowe. Dokładne przyczyny śmierci nastolatków wykaże sekcja zwłok. Sprawę bada policja i prokuratura. Piotr Palion, pełniący dyżur w zespole prasowym śląskiej policji odmówił jakichkolwiek informacji na ten temat. Potwierdził jedynie, że zdarzenie miało miejsce.