Burmistrz Lędzin zamierza kolejnym kredytem zatkać dziurę budżetową, spłacić nim poprzedni kredyt i najpilniejsze zobowiązania, w tym pensje pracowników. Obecne kłopoty to efekt wirtualnego planowania samorządowców poprzedniej kadencji, którzy w ramach "kiełbasy wyborczej" zafundowali mieszkańcom Lędzin remont chodników za 1,5 mln zł, mimo że już we wrześniu kasa gminy była pusta. Teraz Regionalna Izba obrachunkowa kontroluje w gminie sposób wydawania pieniędzy. Mieszkańcy Lędzin wiedzą o kłopotach swojej gminy. Boją się, że może zbankrutować. Rozmawiał z nimi katowicki reporter RMF Przemysław Marzec. Posłuchaj: Samorządowiec Waldy Dzikowski twierdzi jednak, że bankructwo gminy jest niemożliwe. Jego zdaniem wyjściem z sytuacji może być nadzór komisarza nad gminą, która znalazła się w tarapatach finansowych: - Ta jednostka jest integralną częścią III Rzeczypospolitej. To niemożliwe, żeby zbankrutowała. Ona musi istnieć. Ogłoszenie upadłości jest niemożliwe, gdyż przepisy prawa upadłościowego i układowego nie odnoszą się do samorządów, ani podmiotów przez nie prowadzonych. Prawdopodobnie sprawa Lędzin to pierwszy tego typu przypadek w Polsce. Ale eksperci ostrzegają, że niekoniecznie odosobniony. Z roku na rok sytuacja finansowa samorządów pogarsza się. Ich dochody są bowiem uzależnione od malejących wpływów z budżetu państwa: udziałów w podatkach, subwencji i dotacji.