Marek Siódmak z Ustronia wyjechał z domu 9 stycznia około godz. 17.30 i do dnia dzisiejszego nie wrócił. - Przed wyjściem z domu teść powiedział, że jedzie do rodziny do Tychów. Teraz już wiemy, że był to jedynie pretekst. Samochód zaparkował 150 metrów od domu przy stawach, koło ustrońskiej kuźni (granatowy volkswagen golf został znaleziony 10 stycznia przy ulicy Wodnej). Następnie jeden ze świadków widział go w barze "Zocha" pod Czantorią, gdzie w towarzystwie nieznanego mężczyzny spędził jakiś czas, wypił najprawdopodobniej sok pomarańczowy, a ów mężczyzna kieliszek jakiegoś alkoholu - opowiada Władysław Cieślar, zięć zaginionego. Pan Marek niedawno został zwolniony z pracy w jednej z firm w Niemczech, w której przepracował 18 lat. Przechodził silną depresję, był załamany i to najprawdopodobniej przyczyniło się do jego zaginięcia. - Maż nigdy nie pił alkoholu, był całkowitym abstynentem. Nigdy też się nie spóźniał, gdy mówił, że będzie na daną godzinę, to zawsze był. Załamał się - zwierza się Ewa Siódmak, żona zaginionego. Marek Siódmak ma 53 lata, 172 cm wzrostu, 70 kg wagi, włosy ciemne, proste. Jest średniej budowy ciała. W dniu zaginięcia miał na sobie czapkę w rożnych odcieniach koloru szarego, zielono-oliwkową kurtkę z ciemnymi wstawkami, sweter w kolorze ciemnego brązu w poziome paski, prawdopodobnie dżinsy i brązowe, skórzane półbuty. Rodzina nie dopuszcza do siebie myśli o śmierci pana Marka i prosi o kontakt wszystkich, którzy posiadają jakiekolwiek informacje mogące przyczynić się do ustalenia miejsca jego pobytu. Ktokolwiek posiada wiadomości na temat zaginionego, proszony jest o kontakt pod nr tel. 0-33 8516200, 997 lub tel. kom. 887 287 040. Krzysztof Kaczorowski