Symbol harcerzy został skradziony w nocy z 9 na 10 czerwca z wyremontowanego niedawno Domu Harcerza w Zabrzu. Mosiężny krzyż był prezentem dla skautów od prezydent miasta Małgorzaty Mańki-Szulik. Złodziejem okazał się wracający z imprezy podchmielony 19-latek. Chłopak chwycił za krzyż harcerski, wyrywając go ze ściany budynku. Później prawdopodobnie zorientował się, że nie ma on żadnej wymiernej wartości finansowej - relacjonował rzecznik zabrzańskiej policji Marek Wypych. Sprawa stała się w mieście głośna, a odzyskanie krzyża stało się jednym z priorytetów harcerzy, miejskich służb i policji. Pod lupę wzięto m.in. działające w mieście skupy złomu. Odzyskanie skradzionego symbolu zajęło policjantom ponad miesiąc. W lipcu - dzięki prowadzonemu śledztwu - funkcjonariusze natrafili na krzyż w przydomowym ogródku w dzielnicy Zaborze. Krótko potem ujęli złodzieja. Z odzyskania krzyża ucieszyli się zabrzańscy harcerze. - Była wielka euforia i wielka radość, od razu było spotkanie wszystkich zainteresowanych harcerzy; cieszyliśmy się bardzo - powiedział komendant zabrzańskiego hufca ZHP Marcin Grzybowski, wskazując, że dla harcerzy krzyż to ważny symbol. Sprawca kradzieży był już notowany przez policję. Grozi mu do pięciu lat więzienia.