Było to już szóste w tym sezonie starcie mistrzów Polski z akademikami z Częstochowy i po raz szósty górą byli siatkarze PGE Skry. Niedzielny mecz rozpoczął się jednak zupełnie inaczej niż pierwszy, sobotni pojedynek półfinałowy, który bełchatowianie gładko wygrali 3:0. Tym razem mecz w znakomitym stylu rozpoczęli goście, którzy na drugiej przerwie technicznej mieli już osiem punktów przewagi nad ekipą z Bełchatowa (16:8). Akademicy znakomicie radzili sobie na zagrywce i w bloku. Zagrywką w pierwszym secie zdobyli trzy punkty, a blokiem sześć. Gospodarze w tych elementach zdecydowanie ustępowali rywalom - nie zdobyli żadnego punktu zagrywką a blokiem tylko trzy. Obie drużyny wykonały po 13 skutecznych ataków, jednak w końcowej fazie seta podopieczni Jacka Nawrockiego wykorzystali błędy częstochowian, odrobili straty i doprowadzili do gry na przewagi. W tej nerwowej końcówce lepsi okazali się jednak goście i wygrali seta 30:28. W drugiej partii nie udało im się powtórzyć tego wyniku, choć byli równorzędnym rywalem dla obrońców tytułu. W tym secie częstochowianie mieli nawet o jeden skuteczniejszy atak więcej od PGE Skry (15-14). Był to jednak mecz, w którym sety wygrywał zespół skuteczniejszy w bloku i na zagrywce a w tych elementach do końca spotkania dominowali już gospodarze. Drugiego seta PGE Skra wygrała 25:23. Trzeciego seta gospodarze bez problemów wygrali 25:19. Częstochowianie próbowali jeszcze "odgryzać się" w secie czwartym. Na drugiej przerwie technicznej w tej partii prowadzili 16:15, jednak końcówka należała do bełchatowian. PGE Skra wygrała 25:22 i cały mecz 3:1. - Wczorajszy mecz był dla nas dużo łatwiejszy. Dzisiaj ta trudność polegała na tym, że po raz pierwszy od dłuższego czasu w pełnym wymiarze zagrali Miguel Falasca i Mariusz Wlazły. Chcieliśmy ich znów wprowadzić do gry i to, oprócz zwycięstwa, był dla nas główny cel tego spotkania - powiedział po meczu trener PGE Skry Jacek Nawrocki. Najwartościowszym zawodnikiem spotkania (MVP) został wybrany Bartosz Kurek z PGE Skry.