Prokuratura oskarżyła go o poświadczenie nieprawdy w dokumentach przy przetargu na likwidację ściany wydobywczej w kopalni "Halemba". W listopadzie 2006 r., w czasie wykonywania prac likwidacyjnych ponad tysiąc metrów pod ziemią, doszło do wybuchu metanu i pyłu węglowego, w wyniku którego zginęło 23 górników, 15 z nich było pracownikami Mardu. - W świetle zebranego materiału dowodowego w sprawie wina oskarżonego nie może budzić wątpliwości - powiedział sędzia Adrian Klank. Przypomniał, że Marian D. przyznał się do poświadczenia nieprawdy zarówno w czasie śledztwa, jak i podczas procesu, który rozpoczął się w maju. Poza karą więzienia, której wykonanie zostało zawieszone na dwa lata, sąd wymierzył mu 4 tys. zł grzywny i obciążył go kosztami sądowymi w wysokości ok. 1,3 tys. zł. Jak ustalili śledczy, przetarg na likwidację ściany w "Halembie" był ustawiony w taki sposób, by prace tam prowadziła rudzka firma Mard. Marian D. namówił do udziału w nim znajomą Ewę K. z firmy Góreks - aby przetarg nie był unieważniony musiały w nim wystartować co najmniej dwie spółki. Do konkursu poza Mardem i Góreksem przystąpiła też trzecia firma, ale jej ofertę od razu odrzucono, bo nie miała doświadczenia w prowadzeniu prac likwidacyjnych pod ziemią. Także Góreks nie miał wymaganego doświadczenia w takich robotach, ale co innego wynikało z przedstawionych dokumentów - Marian D. podrobił dwa listy referencyjne z kopalń. Podrobił też zaświadczenie z ZUS, z którego wynikało, że Mard nie zalega ze składkami. - Marian D. nie kwestionował tego, że przygotował dla niej (Ewy K. - red. ) dwa listy referencyjne, które zostały przez niego podrobione, bo były one uprzednio wystawione dla jego firmy. W zasadzie zajmował się obsługą całego przedsięwzięcia - powiedział Klank. Według sądu wymierzona Marianowi D. kara jest adekwatna do stopnia społecznej szkodliwości czynu. Prokuratura domagała się 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu. Sąd wziął pod uwagę, że oskarżony nie był wcześniej karany. Sąd zmienił kwalifikację czynu zarzucanego Marianowi D. - uznał, że sprawa nie dotyczyła zamówienia publicznego, ale przeprowadzonego na podstawie regulaminu wewnętrznego Kompanii Węglowej. Nie skazał też Mariana D. za przedłożenie listów referencyjnych, bo ofertę przetargową składała firma Góreks. Ze zmianą kwalifikacji nie zgadza się gliwicka prokuratura. - Na pewno z tego powodu złożymy apelację - powiedział rzecznik prokuratury Michał Szułczyński. Kilka miesięcy temu sąd w Rudzie Śląskiej skazał Ewę K. na dziewięć miesięcy w zawieszeniu oraz grzywnę. Także ona odpowiadała za poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Kobieta już w czasie śledztwa przyznała się do winy i poprosiła o wymierzenie kary bez procesu. Jak wynika z ustaleń śledztwa, gdyby Góreks wygrał przetarg i tak musiałby znaleźć podwykonawcę i byłby nim Mard. Na publikacji piątkowego wyroku nie stawił się oskarżony, ani jego obrońca. Na początku procesu obrońca Mariana D. przekonywał, że jego klient miał do wyboru albo przedłożyć poświadczające nieprawdę zaświadczanie z ZUS albo zwolnić 140 pracowników i zdecydował się na to pierwsze. Piątkowy wyrok to nie koniec spraw karnych Mariana D. Szef Mardu zasiądzie też na ławie oskarżonych w głównym procesie w sprawie katastrofy w "Halembie". Prokuratura zarzuciła mu sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia górników i niedopełnienie obowiązków w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy. Akt oskarżenia w sprawie tej tragedii, obejmujący 27 osób, gliwicka prokuratura przesłała do sądu pod koniec czerwca. Dziewięciu spośród oskarżonych zgłosiło chęć dobrowolnego poddania się karze. Do tragedii w rudzkiej kopalni doszło 21 listopada 2006 roku podczas likwidowania ściany wydobywczej 1030 metrów pod ziemią. Z powodu zaniechania - na podstawie fałszywych odczytów - profilaktyki związanej ze zwalczeniem zagrożeń naturalnych, po zapaleniu i wybuchu metanu, w wyrobisku wybuchł też pył węglowy, czyniąc największe spustoszenie i zabijając większość ofiar tragedii. Wyroki w sprawach Marana D. i Ewy K. nie były jedynymi w pobocznych wątkach śledztwa. W marcu katowicki sąd skazał na rok więzienia w zawieszeniu byłego nadsztygara z "Halemby" Franciszka S. za składanie fałszywych zeznań. Wniósł o wymierzenie mu kary bez procesu. Podobnie jak szef Mardu jest też oskarżonym w głównej sprawie.