Początkowo prokuratura posiadała informacje o dwóch zabójstwach prostytutek, do których doszło w Tychach i Zabrzu. Potem okazało się, że mężczyzna próbował zabić kolejną kobietę, najprawdopodobniej Bułgarkę. Ktoś go jednak spłoszył i kobiecie w ostatniej chwili udało się uciec. Nieoczekiwanie w czasie wizji lokalnej mężczyzna przyznał się do zabicia kolejnej prostytutki. Kobieta najprawdopodobniej nie pochodziła z Polski. Każda zbrodnia była zaplanowana Policja przeszukała miejsce, które wskazał mężczyzna, ale nie znaleziono tam ciała. Teraz, kiedy śnieg stopniał, poszukiwania mają zostać wznowione. Mężczyzna działał z systematyczną regularnością. Motyw zawsze był podobny. Za każdym razem też próbował ukrywać ciało, zasypując je ziemią i liśćmi. Jeśli dodać do tego zeznania mężczyzny oraz jego portret psychologiczny, to zdaniem śledczych można mówić o seryjności zbrodni. Właśnie dlatego policja zaczęła wracać do niewyjaśnionych morderstw kobiet na Śląsku z kilkunastu ostatnich lat. Zabił dwie kobiety. Ofiar mogło być więcej Sprawca to trzydziestokilkuletni mężczyzna, jest bezdomny. Najprawdopodobniej zbrodni dokonywał tylko na Śląsku, bo nie ma prawa jazdy. W aglomeracji jeździł głównie autobusami. W Tychach pojawiał się wówczas, gdy rozdzielano tam dary dla biednych. Do Zabrza jeździł myć się w tamtejszej łaźni. Swoje rzeczy przechowywał w zamkniętej szafce w jednym z supermarketów. Dlaczego zabijał? Podczas zeznania miał stwierdzić, że jedna z prostytutek zginęła, bo pokłócił się z nią o pieniądze. Zdaniem specjalistów, mężczyzna ma poważne zaburzenia osobowości, które narastały już od dzieciństwa. Ale jednocześnie za każdym razem był w pełni świadomy tego, co robi.