O nieprawomocnym orzeczeniu poinformował w czwartek Instytut Pamięci Narodowej. Jak podał w komunikacie naczelnik Oddziałowego Biura Lustracyjnego w Katowicach Andrzej Majcher, było to już drugie orzeczenie w tej sprawie. W marcu ubiegłego roku Sąd Apelacyjny w Warszawie - orzekający, zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami, jako sąd I instancji - także wydał orzeczenie uznające sędzię za kłamcę lustracyjnego. Tamten wyrok został uchylony w wyniku apelacji złożonej przez obrońcę lustrowanej, a sprawa została skierowana do ponownego rozpoznania z zaleceniem przeprowadzenia dodatkowych czynności - konfrontacji świadków i przesłuchania biegłego, który wydał w tej sprawie opinię z zakresu badania pisma ręcznego. - W toku ponownego procesu m.in. przesłuchano biegłego i uzyskano jednoznaczne podtrzymanie opinii, iż to lustrowana była autorką zachowanych meldunków dla SB, podpisywanych przez nią pseudonimem "Nika" - zaznaczył Majcher. Choć sędzia zaprzeczała swojej współpracy ze SB, to według prokuratorów IPN zachowane materiały wskazują, że w latach 1980- 1982, w trakcie studiów na Wydziale Prawa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, była ona tajnym i świadomym współpracownikiem SB o pseudonimie "Nika". - Jej zadania dotyczyły głównie inwigilacji działalności Duszpasterstwa Akademickiego, a rzadziej przekazywania informacji o działalności NZS i tzw. Trybuny Studenckiej. Za swoją działalność Monika T.-S. była wynagradzana finansowo, a pokwitowania odbioru pieniędzy zachowały się i były jednymi z dowodów w sprawie - poinformował prok. Majcher. Lustrowana może odwołać się do Sądu Apelacyjnego, a potem do Sądu Najwyższego.