Prostytutki spotkać można na ulicach Jabłonkowskiej, Karwińskiej i niedaleko przejścia granicznego. Z ich wdzięków bardzo często korzystają Polacy, bo w Czechach mogą pozostać anonimowi. Poza tym, za usługę płacą mniej niż w kraju. Władzom Czeskiego Cieszyna od lat nie podoba się ten proceder. Obecny burmistrz Vit Slovacek, jest już trzecim z rzędu, który chce ukrócić prostytucję w mieście. Jego poprzednicy próbowali różnych sposobów, ale żadne nie przegoniły pań z ulic. Jednym z nich było ustawienie w miejscach, gdzie pojawiały się panie w kusych miniówkach, zakazów zatrzymywania i postoju. Gdy koło panienki stawał samochód, zza rogu natychmiast wybiegała straż miejska i karała kierowcę oraz prostytutkę mandatem. Ponadto miasto zainstalowały w miejscach "postoju" kamery. -Tylko w tym roku prostytutki karaliśmy już 60 razy na kwotę 43 tys. koron - mówi Jan Hrůza, komendant straży miejskiej w Czeskim Cieszynie. Jednak podglądanie i naloty straży nie przegoniły prostytutek z ulic, bo panienki wliczyły mandaty w cenę usługi. W dodatku ze ściągnięciem należności od pań są problemy, bo żadna nie jest w Czeskim Cieszynie zameldowana. Radni musieli więc wymyślić coś nowego. I wpadli na pomysł, że wyznaczą prostytutkom 200-metrowy kawałek ulicy. W uchwale, którą przyjęli w lutym czytamy, że prostytutki mogą pracować od najazdu na graniczny most w Kocobędzu na ulicy Strojnickiej aż po siódmą latarnię i to tylko godzinę dziennie, od 23.00 do północy. Władze miasta liczyły, że w ciągu godziny prostytutki nie będą mogły obsłużyć zbyt wielu klientów i w końcu same zrezygnują z pracy na ulicy albo przeniosą się do domów publicznych. Nic takiego się nie stało, bo panienki w ogóle nie przeniosły się na "swoją" ulicę i dalej brylowały w centrum. - Nie mogliśmy tego tak zostawić - mówi nam burmistrz Vit Slovacek. Radni właśnie przegłosowali zakaz prostytucji w całym mieście. Przepis wejdzie w życie 15 października. Podobne zakazy obowiązują również w Pradze i Pilźnie. - Od tego dnia straż miejska i policja zaczną gonić prostytutki - zapewnia Slovacek. Problem w tym, że panienki w łatwy sposób mogą grać na nosie stróżom prawa. Wystarczy bowiem, że będą stały na przystankach autobusowych. Do momentu, aż nie podjedzie do nich klient, funkcjonariusze nie mogą ich ruszyć. - Jeżeli nic nie robią są traktowane jak normalne obywatelki. Nie możemy przecież zabronić im stania na przystanku ? mówi burmistrz. W ten sam sposób prostytutki postępowały już wcześniej. Władze Czeskiego Cieszyna dziwią się, że podobnego problemu nie ma Cieszyn i to pomimo, że większość klientów panienek jest z Polski. - Jeżeli dotąd nas nie opuściły, to i teraz raczej nie przeniosą się do was - mówi nam policjant z Czeskiego Cieszyna. Obaw, że prostytutki przekroczą granicę nie mają też władze Cieszyna. WOJCIECH TRZCIONKA