Starania o utworzenie specjalnego funduszu na rzecz zabytków ery industrialnej rozpoczął 1,5 roku temu Ruch Autonomii Śląska, który od jesieni ubiegłego roku współrządzi województwem śląskim. Działacze Ruchu zebrali dotąd kilka tysięcy podpisów pod petycją w tej sprawie. W kwietniu specjalną rezolucję w sprawie Funduszu przyjął Sejmik Województwa Śląskiego. Radni zaapelowali do ministra kultury i dziedzictwa narodowego "o niezwłoczne podjęcie starań w celu powołania" Funduszu. W środę podobną rezolucję przyjęła katowicka Rada Miasta. - Ani województwo, ani miasto nie są w stanie udźwignąć ciężaru związanego z ochroną i rewaloryzacją wielu cennych zabytków poprzemysłowych o znaczeniu ponadlokalnym, wymagających znaczących nakładów. Konieczne jest w tym zakresie wsparcie z budżetu centralnego - uznali katowiccy radni, popierając apel sejmiku. Rezolucja trafi teraz - podobnie jak poprzednia - do resortu kultury. Według katowickich samorządowców, najcenniejsze elementy dziedzictwa poprzemysłowego o znaczeniu ponadlokalnym stanowią spuściznę, wymagającą zachowania dla przyszłych pokoleń; stanowią także o tożsamości i historii Katowic. Przewodniczący katowickiej rady miejskiej, Arkadiusz Godlewski (PO), zwrócił w środę uwagę, że rezolucja Rady - choć jest krokiem w dobrym kierunku - nie wystarczy do skutecznego rozwiązania problemu. - W kolejnym kroku powinniśmy, jako Rada Miasta Katowice, podjąć odpowiednie działania podczas prac nad budżetem na rok 2012, ale również wystąpić do innych miast oraz przede wszystkim do marszałka województwa o utworzenie regionalnego funduszu rewitalizacji naszego przemysłowego dziedzictwa - powiedział Godlewski. Jego zdaniem, w sytuacji, kiedy samorząd występuje do resortu kultury wyłącznie z oczekiwaniem, że sprawę załatwi budżet państwa - bez wykładania środków własnych - wiarygodność całego przedsięwzięcia jest mniejsza, niż gdyby samorządy wyłożyły także swoje środki na ten cel. - Jeżeli uważamy, że nasze dziedzictwo przemysłowe jest dla nas ważne, powinniśmy nie tylko apelować, ale również taki fundusz utworzyć. Powinniśmy pamiętać o tym podczas prac nad budżetem - przekonywał szef katowickiej rady. Resort kultury, do którego już w kwietniu PAP zwróciła się w o komentarz w sprawie ewentualnego powołania postulowanego przez śląskich samorządowców Funduszu, dotąd nie skomentował tej inicjatywy. Śląscy samorządowcy uważają, że fundusz powinien być finansowany z budżetu centralnego. Argumentują, że w ostatnich latach "całkowitemu zniszczeniu lub częściowej dewastacji uległ szereg materialnych świadectw czasu świetności wielkiego przemysłu - wśród nich bezcenne dzieła architektury i elementy parku maszynowego". "Likwidacja zakładów pracy z reguły oznaczała także całkowite usunięcie należącej do nich substancji zabytkowej. Nawet niewielka część przeznaczanych na ten cel środków finansowych umożliwiłaby ocalenie wielu bezcennych obiektów" - głosi rezolucja. Inicjatorzy powołania funduszu wyjaśniają, że niewielkie budżety samorządów utrudniają lokalnym władzom skuteczne działanie na rzecz ochrony tej części kulturowego dziedzictwa. W tej sytuacji - według samorządowców - szczególna odpowiedzialność spoczywa na władzach centralnych, których zaniedbania przyczyniły się do dewastacji licznych obiektów industrialnych. Powołanie Funduszu Ochrony Zabytków Przemysłowych nie byłoby precedensem. Od 1985 r. działa Narodowy Fundusz Rewaloryzacji Zabytków Krakowa, który mógłby być wzorem dla śląskiej inicjatywy. Źródłami finansowania funduszu dla Krakowa są m.in. dotacje celowe z budżetu centralnego, darowizny i dobrowolne wpłaty osób fizycznych i prawnych, środki przekazane przez fundacje, wpłaty z organizowanych zbiórek publicznych i imprez oraz środki z Centralnego Funduszu Rozwoju Kultury.