Prezydent miasta Zbigniew Podraza w środowym oświadczeniu napisał m.in., że spór rozstrzygnie sąd. Zaapelował też do protestujących o opuszczenie Urzędu Miasta. Kobiety protestują - pod szyldem Solidarności - w obronie swoich warunków pracy po zmianie firmy sprzątającej w Szpitalu Specjalistycznym im. Sz. Starkiewicza. W środę część protestujących rozpoczęła okupację gabinetu prezydenta, a w holu magistratu miało powstać "miasteczko" salowych. Po południu protestujące powróciły z głównego holu i korytarzy Urzędu do sali posiedzeń komisji Rady Miejskiej. 36 pracownic firmy Aspen (w której pracowały salowe - przyp. red.) złożyło pozwy do sądu pracy. W odpowiedzi sąd skierował pisma do firmy Naprzód (która przejęła sprzątanie szpitala) o ustosunkowanie się pozwów, a także do firmy Aspen o przekazanie dokumentacji pracowniczej. Sąd poprosił też salowe o przedstawienie wartości sporu. "Poinformowałem protestujące panie, że to sąd rozstrzygnie, kto ponosi odpowiedzialność za zaistniałą sytuację i kto jest ich pracodawcą. Oświadczyłem też, że ani prezydent Dąbrowy Górniczej, ani Rada Miejska nie będą się stawiać ponad sądy i rozstrzygać toczących się tam sporów" - napisał w oświadczeniu Podraza. Prezydent zaapelował do protestujących o opuszczenie urzędu i poinformował o krokach, jakie - jak napisał - będzie zmuszony "podjąć w przypadku, gdyby protest zaczął zagrażać prawidłowemu i bezpiecznemu funkcjonowaniu Urzędu". Salowe nie zaostrzyły protestu, ale też nie opuściły Urzędu. W środę prezydent dwukrotnie rozmawiał z protestującymi. Zadeklarował, że w przypadku niekorzystnego dla nich rozstrzygnięcia sądu, miejskie instytucje (zwłaszcza urząd pracy i ośrodek pomocy społecznej), zrobią wszystko, żeby im pomóc. Według Podrazy, nieuzasadnione jest - jak czynią to związkowcy - stawianie władz miasta "w roli winnych tego, że dąbrowskie salowe zamiast podjąć pracę na zaproponowanych im warunkach w firmie Naprzód i czekać na korzystne postanowienie sądu pracy, pozbawiły się możliwości zatrudnienia, tracą zdrowie i być może narażają się na poważne konsekwencje prawne", wynikające z podejmowanych działań. Kobiety protestują w obronie swoich warunków pracy po zmianie firmy sprzątającej w szpitalu. Salowe od 2004 r. pracowały w firmie Aspen, która wygrała wówczas przetarg na jego sprzątanie i przejęła zatrudnione w nim salowe. Podpisano porozumienie gwarantujące im pracę i płace. Niedawno nowy przetarg wygrała Spółdzielnia Inwalidów Naprzód, która jednak odmówiła przejęcia salowych na tych samych zasadach, czyli zatrudnienia na czas nieokreślony - zaoferowała salowym 2-letnie umowy; kobiety nie zgodziły się i w zeszły wtorek rozpoczęły okupację magistratu. Podejmowane w ubiegłym tygodniu rozmowy nie przyniosły rozstrzygnięcia. Spółdzielnia Inwalidów złożoną kobietom ofertę pracy podtrzymała jedynie do czwartku rano. Kiedy żaden z pracowników z grupy protestujących nie zgłosił się, proces rekrutacji został zakończony. W sobotę salowe opuściły okupowany urząd i zgłosiły się do pracy, ale spółdzielnia odmówiła ich przyjęcia. W poniedziałek, kiedy urząd rozpoczął normalną pracę, salowe wróciły tam, by kontynuować protest. Solidarność proponuje, aby do pomocy w rozwiązaniu sporu zaangażować mediatorów. Trwają już rozmowy w tej sprawie. Mają to być osoby z różnych środowisk politycznych. W zeszłym tygodniu prezydent Podraza oświadczył, że możliwości mediacyjne władz miasta zostały wyczerpane. Próbowały one przekonać salowe, by przyjęły propozycję spółdzielni Naprzód, zachowując pracę, i jednocześnie dochodziły swoich praw w sądzie. Kontrole w szpitalu i obu firmach sprzątających przeprowadzi Państwowa Inspekcja Pracy. Kontrola w szpitalu już trwa, w obu firmach sprzątających rozpocznie się wkrótce i potrwa kilka tygodni.