Kobieta opuściła w środę po południu katowicki areszt. Zwolnił ją z niego sąd, który uwzględnił zażalenie obrony na stosowanie tego środka zapobiegawczego. Informację potwierdziła rzeczniczka Okręgowego Inspektoratu Służby więziennej w Katowicach Justyna Bednarek. - Podejrzana wyjechała z aresztu w asyście policji - powiedziała kpt. Bednarek. Kobieta pozostaje pod dozorem policji, ma zakaz opuszczania kraju. Uchylając areszt, sąd uznał, że nie można mówić o uzasadnionej obawie matactwa, brak też przesłanek, że podejrzana będzie nakłaniała świadków do fałszywych zeznań. - Areszt nie jest niezbędny do zabezpieczenia prawidłowego toku śledztwa, w którym zgromadzono już najważniejsze dowody - powiedział sędzia Tomasz Salachna. "Powinna być traktowana jak osoba niewinna" Podkreślił, że orzeczenie nie przesądza o winie bądź niewinności podejrzanej i do czasu prawomocnego wyroku Katarzyna W. powinna być traktowana jak osoba niewinna. Sędzia przypomniał też, że zgodnie w procedurą karną podejrzany może odmówić współpracy z organami ścigania, może też kłamać, realizując w ten sposób prawo do obrony. Wyraził przekonanie, że Katarzyna W. nie utrudniała postępowania, zaznaczył też, że w śledztwie nikomu poza nią nie przedstawiono zarzutów. Jak zaznaczył Salachna, podejmując decyzję w sprawie aresztu sąd nie mógł kierować się oczekiwaniami społecznymi opartymi na emocjonalnym przekazie medialnym, a jedynie materiałem dowodowym. Ocenił, że wiele informacji na ten temat pojawiających się w mediach jest podawanych w sposób nieprecyzyjny - w sposób niezamierzony czy w sposób motywowany "chęcią tzw. zwiększenia sensacji". "Spodziewajcie się państwo dalszych sensacji" Jak powiedział dziennikarzom prokurator Mariusz Łączny, prokuratura inaczej ocenia zebrane dowody. Podtrzymał stanowisko, że Katarzyna W. mataczyła i w dalszym ciągu może utrudniać śledztwo. - Ta decyzja nie kończy postępowania, podejrzana wyjdzie na wolność i spodziewajcie się państwo dalszych sensacji - z jej strony oczywiście, bo nie z naszej - powiedział Łączny. - Po to wnioskujemy o zastosowanie tymczasowego aresztowania, aby utrudnić podejrzanej matactwo, a przez to bezprawny wpływ na tok postępowania. Jeżeli będzie przebywała na wolności, będzie mogła podejmować takie działania - dodał. - Mam nadzieję, że to orzeczenie możemy traktować tylko w kategorii precedensu. Niewątpliwie sąd wydając to postanowienie zaistniał w orzecznictwie sądowym - ocenił. Obrońca podejrzanej, mec. Marcin Imieliński powiedział, że jest zadowolony z decyzji sądu i nie jest nią zaskoczony. - Udało się rzeczywiście przekonać sąd, że odpowiadanie z wolnej stopy przez panią podejrzaną nie będzie destabilizowało toku postępowania karnego - powiedział adwokat. Nie zgadza się ze stanowiskiem prokuratury, że jego klientka może na wolności utrudniać śledztwo. Zaginięcie Magdy zgłoszono 24 stycznia... Poza zabójstwem kobiecie zarzuca się też zawiadomienie organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie oraz tworzenie fałszywych dowodów, by skierować postępowanie przeciwko innej osobie. W ramach toczącego się śledztwa, w lutym Katarzyna W. była już aresztowana przez kilkanaście dni - wówczas także wyszła na wolność dzięki decyzji sądu okręgowego. Zaginięcie małej Magdy zgłoszono 24 stycznia tego roku. Początkowo jej matka utrzymywała, że dziewczynkę porwano. Potem podała, że dziecko zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku i wskazała miejsce ukrycia zwłok. Czy decyzja sądu o wypuszczeniu matki Madzi była słuszna? Podyskutuj!