Informację o uwzględnieniu wniosku o aresztowanie podejrzanego przekazał szef prowadzącej śledztwo mikołowskiej prokuratury Krzysztof Zacharyasz. Niewiele brakowało, a posiedzenie sądu odbyłoby się w szpitalu - podejrzany sam doznał w wypadku niegroźnych obrażeń i rozważana była taka ewentualność. W poniedziałek po badaniach mężczyzna został jednak wypisany z placówki i prokuratorski wniosek rozpoznawano w gmachu mikołowskiego sądu. Grozi mu do 10 lat więzienia Prokuratura zarzuciła podejrzanemu sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu drogowym, czynną napaść na funkcjonariuszy i usiłowanie spowodowania ciężkich obrażeń ciała u policjantów, pasażera opla i innych uczestników ruchu drogowego. Może mu grozić do 10 lat więzienia. Właśnie grożąca podejrzanemu surowa kara była jedną z podstaw skierowania do sądu wniosku o areszt. Prokuratura motywowała go także możliwością ucieczki i ukrywania się podejrzanego. Według informacji z prokuratury, mężczyzna częściowo przyznał się, wyjaśniając, że nie miał ubezpieczenia OC, uprawnień do kierowania pojazdem i aktualnego przeglądu samochodu, a poza tym wypił piwo. Nie wiadomo jaki był stan jego trzeźwości - prokuratura nie ma jeszcze wyników badania krwi. Tragiczny finał pościgu Zakończone śmiercią 26-latka wydarzenia rozpoczęły się w sobotę w nocy w Tychach, kiedy policjanci chcieli zatrzymać do kontroli poruszający się bez włączonych świateł samochód wyjeżdżający z parkingu. Kierowca usiłował potrącić funkcjonariuszy, po czym zaczął uciekać trasą do Mikołowa. Według relacji policji, jechał szaleńczo, z ogromną prędkością, chwilami wjeżdżał na chodnik, próbował zepchnąć radiowozy z drogi, staranował blokadę. Uszkodził 5 radiowozów i auta kierowców jadących tą trasą. Policjanci wielokrotnie próbowali go zatrzymać, dawali mu też sygnały i oddali w kierunku kół samochodu kilkanaście strzałów. W końcu zatrzymali desperata w Mikołowie. Okazało się, że jadący z nim 26-letni pasażer został postrzelony. Wezwane pogotowie podjęło reanimację, ale mężczyzna nie przeżył. Obaj jadący oplem byli znani policji, notowani m.in. za napady rabunkowe. Kierowca miał przerwę w odbywaniu kary 3 lat więzienia za kradzież. Odrębne śledztwo, dotyczące zasadności użycia broni przez policję, prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach.