Rzemieślnicy argumentują, że dramatycznie spadnie liczba kształconych uczniów, a pozbawieni możliwości nauki rzemiosła młodzi ludzie będą bezrobotni lub wyemigrują. Resort pracy tłumaczy obcięcie środków trudną sytuacją budżetową. Zapewnia, że jeśli tylko ta sytuacja się poprawi, minister pracy wystąpi do ministra finansów o zwiększenie wydatków w ramach Funduszu Pracy. W Sali Marmurowej Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach odbyła się w poniedziałek ogólnopolska narada z udziałem przedstawicieli wszystkich izb rzemieślniczych w kraju. Jednym z tematów był ten problem i prowadzona akcja protestacyjna. - Od kilku miesięcy refundacje nie są wypłacane, rzemieślnicy czują się oszukani, gdyby wiedzieli o tym kilka miesięcy temu, nie przyjęliby nowych ludzi - powiedział dyrektor Izby Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości w Katowicach Michał Wójcik. - Sygnalizowaliśmy od dłuższego czasu, że tu nie chodzi o środowisko rzemieślnicze, ale o rynek pracy - skoro mamy 13,2 proc. bezrobotnych, a coraz więcej bezrobotnych młodych ludzi to osoby z wyższym wykształceniem - nietrudno zgadnąć, że zabraknie nam fachowców do naszej gospodarki. Już kształcimy Chińczyków w zakładach wędliniarskich. Dochodzi do przemodelowania dobrego systemu kształcenia zawodowego, który trwa w Polsce od dziewięciu wieków - dodał prezes katowickiej izby Jan Klimek. Rzecznik Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej Bożena Diaby potwierdziła, że wydatki na kształcenie osób młodocianych zostały w tym roku obcięte o 70 mln zł. - Jest mniej środków. Wszystkie wydatki w państwie są cięte, Fundusz Pracy nie jest w sytuacji wyjątkowej. Trzeba zaakceptować sytuację, że mając takie problemy z budżetem, jakie mamy musimy się ograniczać na każdym polu - powiedziała. Dodała, że w połowie roku - jeśli pozwoli na to sytuacja finansowa - resort pracy wystąpi do ministra finansów o zwiększenie wydatków w ramach Funduszu Pracy.