Choć - jak zapewnia dyrektor szpitala Andrzej Krawczyk - nie ma obecnie żadnego zagrożenia dla pacjentów, a strajk nie paraliżuje pracy placówki, to szpital wstrzymał w piątek przyjęcia. Okoliczne szpitale, a także Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Śląskiego i Urząd Marszałkowski w Katowicach zostały powiadomione o możliwości ewakuacji. - Na tę chwilę nie ma jednak takiej potrzeby - powiedział dyrektor Krawczyk. Strajk to kolejny etap sporu między załogą a nowym dyrektorem szpitala. Pracownicy zarzucają mu, że nie realizuje porozumienia płacowego, zawartego w 2007 r. przez poprzedniego dyrektora. Zarzucają mu też, że niewłaściwie zarządza szpitalem, narażając placówkę na straty. Obecnie główny postulat strajkujących to odwołanie dyrektora i realizacja porozumienia płacowego z 2007 r. Jak powiedział przewodniczący szpitalnej organizacji Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych Ireneusz Pawuła, na oddziałach zapewniono minimalną obsadę pielęgniarską, jak w weekendy czy święta. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, wkrótce konieczna może być jednak ewakuacja ponad 900 pacjentów. - Dla mnie jako pielęgniarza z powołania to jest dylemat. Nasz protest jest jednak krzykiem rozpaczy ze strony personelu, który nie może znikąd doczekać pomocy - powiedział Pawuła. Podkreślił, że protestujący postępują zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych i strajk jest legalny. Dyrektor zwrócił się o sprawdzenie legalności strajku do rybnickiej prokuratury. Protest organizują wspólnie Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, "Solidarność" oraz Związek Zawodowy "Kontra". Jak podkreśla dyrektor Krawczyk, szpitala nie stać na realizację porozumienia płacowego z 2007 r. W tym roku pracownicy mają więc otrzymać tylko 43 proc. wynegocjowanej wówczas kwoty. Dyrektor poinformował, że szpital jest zadłużony na 14 mln zł, a spełnienie żądań związkowców kosztowałoby placówkę 8 mln zł tylko w tym roku. Nie zgadza się też z ich innymi zarzutami, dotyczącymi m.in. częściowego niewykonania kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. - Za realizację kontraktu odpowiadają osoby, które go wykonują. W pierwszych miesiącach były pewne braki, ale można je nadrobić. Ja działam zgodnie z przepisami i literą ekonomii - powiedział. Szpital ma 1070 łóżek, zatrudnia ponad 770 pracowników. Porozumienia z dyrekcją zawarły związki zawodowe lekarzy, psychologów oraz pracowników ochrony zdrowia.