Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Joanna Smorczewska powiedziała w piątek PAP, że w sprawie śmierci pacjentów toczą się trzy odrębne postępowania, zainicjowane z doniesienia ich bliskich. W żadnym z tych śledztw dotychczas nikomu nie przedstawiono zarzutów. Prokuratorzy gromadzą materiał dowodowy, a w kolejnym etapie zasięgną opinii biegłych, którzy wypowiedzią się w sprawie przyczyn zgonów. Bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia? "Śledztwa są prowadzone pod kątem narażenia pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Badane jest oczywiście, czy istnieje związek pomiędzy działaniem personelu szpitala ze śmiercią tych osób" - powiedziała prok. Smorczewska. Zaznaczyła, że okoliczności każdej ze spraw są inne. "Łączy je to, że byli to pacjenci szpitala, którzy potem zmarli - bądź niedługo po przewiezieniu do szpitala w Rybniku, bądź kilka dni po pobycie w tej placówce, jak w przypadku pana Ryszarda W., który zmarł po przewiezieniu go do szpitala w Raciborzu" - wskazała. "Niewątpliwie wspólną okolicznością jest to, że ci pacjenci przebywali niedługo przed śmiercią w szpitalu psychiatrycznym w Rybniku, stosowano wobec nich unieruchomienie w postaci pasów. Prokuratura bada wszelkie okoliczności śmierci, także to, czy unieruchomienie miało wpływ na te przyczyny chorobowe, które skutkowały śmiercią" - dodała prok. Smorczewska. Śmierć trojga pacjentów Jak podała opisująca tę sprawę "Gazeta Wyborcza", pierwsze śledztwo dotyczy śmierci 69-letniej Janiny Z., która pod koniec 2013 r. została przyjęta do rybnickiego szpitala z objawami depresji. Po dwóch miesiącach pobytu w tej placówce z objawami zatoru płucnego przewieziono ją do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku, gdzie zmarła po kilku godzinach na skutek niewydolności krążeniowo-oddechowej. Cierpiący na otępienie związane z alzheimerem 80-letni Ryszard W. trafił do rybnickiego szpitala na początku 2017 r. Po trzech dniach unieruchomienia jego stan się pogorszył i został przewieziony do szpitala w Raciborzu. "Tam rozpoznano zapalenie płuc, a po kilku dniach odwieziono do domu. Kiedy mężczyzna zaczął majaczyć, rodzina wezwała pogotowie, które ponownie zabrało go do raciborskiego szpitala. 80-latek zmarł 20 stycznia, stwierdzono u niego m.in. sepsę" - napisała "GW". Trzecie śledztwo dotyczy śmierci 59-latki cierpiącej na schizofrenię, która zmarła po trzytygodniowej hospitalizacji z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej z podejrzeniem zawału i zapalenia płuc. Według rodziny kobiety, w szpitalu jej stan znacząco się pogorszył i była krępowana nawet wtedy, gdy nie była już w stanie samodzielnie podnieść się z łóżka. Do chwili nadania tej depeszy rzecznik Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku nie odpowiedział na przesłane przez PAP pytania. Krzysztof Konopka