Atak nastąpił nocą. Napastników było co najmniej 4, mieli zamaskowane twarze, a w rękach metalowe rurki wypełnione betonem. Wykorzystali moment, kiedy drzwi w budynku były otwarte. W korytarzu natknęli się na pracowników izby - zaczęło się przepychanie, pracownicy użyli gazu łzawiącego i napastnicy uciekli. Zgubili jednak dwie metalowe rurki i dzięki temu policja mogła zabezpieczyć ślady. Pracownicy izby, którzy pracują w niej od 20 lat mówią, że taki napad nigdy się wcześniej nie zdarzył, a policja ma kłopot z ustaleniem motywu. Rabunek raczej nie wchodzi w grę, choć oczywiście nie można go wykluczyć. Pod uwagę bierze się także zemstę jakiegoś dawnego pacjenta izby.