"Zdajemy sobie sprawę, że dla części z państwa praca w samorządzie była prawdziwą udręką. Niektórzy jak tylko mogli uchylali się od obecności na nudnych posiedzeniach. Szczęśliwi ci, którzy z tej politycznej poczekalni zdołali się wyrwać do parlamentu Rzeczypospolitej. Wielu się to jednak nie udało" - napisali działacze RAŚ do radnych. Podstawiając warszawę przed historyczny gmach przedwojennego Sejmu Śląskiego (w II RP region miał autonomię) aktywiści Ruchu chcieli "spełnić sen radnych o Warszawie". Radni, którzy zebrali się w środę na ostatniej w tej kadencji sesji, nie chcieli jednak skorzystać z możliwości przejażdżki. Według marszałka woj. śląskiego Bogusława Śmigielskiego zarzuty RAŚ w stosunku do radnych należy postrzegać nie tylko z punktu widzenia ich treści, ale i tego, "kto to mówi i jakie są jego oczekiwania". - Czuję tutaj pewną nostalgię autorów, którzy zdają się mówić: gdybym ja był w sejmiku, tak bym właśnie robił - skomentował marszałek. Jego zdaniem trudno odmówić radnym ambicji politycznych, jednak - jak mówił - fakt, że wielu z nich startowało również w wyborach parlamentarnych nie oznacza, że byli przez to złymi czy mało aktywnymi radnymi. Śmigielski zauważył, że liczba mandatów w sejmiku jest mniejsza niż w parlamencie, a walka wyborcza jest bardzo zacięta. Komentując happening RAŚ marszałek wspominał, że samochód marki warszawa kojarzy mu się bardzo miło. - Gdy byłem małym dzieckiem, moi rodzice mieli warszawę. Uważałem ją zawsze za strasznie wielkie auto; teraz wiem, że było przede wszystkim strasznie stare, nawet jak na ówczesne warunki. Nie mam nic przeciwko temu, by przypomnieć sobie dzieciństwo. Pytanie, czy to jest zaproszenie do dyskusji o mojej przyszłości - ja na razie o Warszawie nie myślę - powiedział Śmigielski. Podczas ostatniej w tej kadencji sesji śląscy radni dyskutowali m.in. nad projektem uchwały autorstwa radnego PiS Czesława Sobierajskiego, który chciał, by sejmik zaapelował do rządu i Komisji Europejskiej o ogłoszenie na terenie Śląska moratorium na obowiązywanie unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego. Mimo zmian i poprawek, projekt został odrzucony. Ruch Autonomii Śląska nie był reprezentowany w sejmiku minionej kadencji. Z niedawnych badań politologów z Uniwersytetu Śląskiego wynika, że w tegorocznych wyborach jego kandydaci mają duże szanse wejścia do sejmiku, gdzie RAŚ startuje pod własnym szyldem.