Zgodnie z zapowiedzią, rozszerzyły w ten sposób swój protest po fiasku dotychczasowych rozmów w sprawie podwyżek dla ich grupy zawodowej - wcześniej przerywały pracę na dwie i trzy godziny. - Nasze negocjacje w środę skończyły się brakiem porozumienia. Dostałyśmy informację, że w piątek odbędą się kolejne rozmowy, z udziałem wszystkich związków zawodowych - powiedziała Hanna Konarska z organizacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPIP) w szpitalu zespolonym. Wyjaśniła, że dyrekcja od kilku dni pozostaje przy nieakceptowalnej dla nich propozycji podwyżki o 150 zł do podstawy pensji i 100 zł dodatku. Pielęgniarki tymczasem oczekują przynajmniej po 150 zł lub minimalnie 200 zł podwyżki zasadniczego wynagrodzenia, liczonej od października. Zdaniem przedstawicieli władz Częstochowy, które są organem założycielskim szpitala zespolonego, nawet podwyżka o 200 zł niesie w kolejnych miesiącach ryzyko braku pieniędzy na wypłaty dla reszty personelu. Sytuację finansową tej placówki władze miasta oceniają jako "tragiczną", wskazują też, że nie mogą przekazywać jej środków na płace. Konarska zapowiedziała w czwartek, że jeśli do poniedziałku nie dojdzie do porozumienia, od tego dnia całkowicie odejdą od łóżek chorych. W środę, w geście poparcia dla sióstr z Miejskiego Szpitala Zespolonego, na dwie godziny równolegle wstrzymały pracę ich koleżanki z dwóch szpitali w Lublińcu, jednego z Blachowni oraz jednego z Myszkowa. Pielęgniarki z tych kilku placówek również domagają się wzrostu wynagrodzeń. Siostry ze szpitala wojewódzkiego im. Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie oczekują podwyżek w wysokości 750 zł brutto od stycznia. Negocjacje trwają również w szpitalu w Kłobucku, w środę porozumienie płacowe z dyrekcją podpisały pielęgniarki z Blachowni.