Zdaniem oskarżenia i sądu I instancji zamach był sfingowany. W październiku ubiegłego roku - Osyra pełnił jeszcze wówczas urząd prezydenta - sosnowiecki sąd skazał go na półtora roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata oraz 34 tys. zł grzywny za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie oraz składanie fałszywych zeznań w tej sprawie. Osyra został raniony 22 stycznia 2003 r. Jak twierdził, został napadnięty, gdy na chwilę wyszedł z restauracji mieszczącej się pod magistratem. Prezydent miał półtoracentymetrową ciętą ranę w okolicach obojczyka. Przeszedł operację, ale jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Sprawa stała się głośna w mediach, jednak śledztwo ws. napadu zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy. Podjęto je na nowo w 2006 roku, gdy do CBA zgłosił się b. asystent prezydenta i kierownik jego kancelarii Marek Helbin - wcześniej wyrzucony przez Osyrę z pracy. Mówił, że zajście było upozorowane, cięcia dokonał znajomy Osyry, chirurg Krzysztof G., a on sam był bezpośrednim świadkiem mistyfikacji. Na ławie oskarżonych - oprócz Osyry - zasiadł właśnie Helbin, wobec którego sąd I instancji, mimo uznania winy, odstąpił od wymierzenia kary. Trzeci oskarżony to Krzysztof G., skazany w I instancji na rok i 4 miesiące w zawieszeniu na 3 lata i 10 tys. zł grzywny. Wyrok sądu rejonowego zaskarżył prokurator oraz Osyra, jego obrońca i obrońca Krzysztofa G. Osyra podkreślał wielokrotnie, że nigdy nie składał fałszywych zeznań, dyskredytował też wiarygodność Helbina. Jako jedyny spośród oskarżonych stawił się we wtorek na rozprawie apelacyjnej.