W czwartek SN uznał za "oczywiście bezzasadną" kasację RPO w tej sprawie. W 2006 r. Sąd Rejonowy w Będzinie skazał na karę 30 tys. zł grzywny Pawła S. i Jarosława Ch., a na 20 tys. zł - Sebastiana K. Uznał ich za winnych przestępstwa opisanego w wówczas obowiązującej ordynacji wyborczej z 1998 r., polegającego na bezpłatnym rozdawaniu alkoholu "w ramach kampanii wyborczej". W 2007 r. wyrok utrzymał Sąd Okręgowy w Katowicach. Oddalił on apelacje obrońców oskarżonych, którzy powoływali się na fakt, że do czynu doszło w dniu wyborów, a więc już po formalnym zakończeniu kampanii wyborczej. SO uznał, że czyn popełniony w dniu wyborów także może być kwalifikowany jako dokonany w szeroko rozumianych ramach kampanii. Kasację do SN w tej sprawie wniosła w 2011 r. rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz. Argumentowała, że sądy pominęły iż według ówczesnej ordynacji czyn podlegający karze mógł być popełniony tylko podczas kampanii wyborczej, która kończy się na 24 godz. przed dniem głosowania. Troje sędziów SN uznało, że dokonana przez sądy interpretacja ordynacji wyborczej mieści się w granicach samodzielności sądowej. Sędzia SN Wiesław Kozielewicz powiedział w ustnym uzasadnieniu postanowienia, że sądy zmagały się w tej sprawie z odczytaniem intencji ustawodawcy. Sędzia podkreślił, że sformułowanie "w ramach kampanii" jest zbliżone do pojęcia agitacji wyborczej, a obecny kodeks wyborczy definiuje czyn zarzucany całej trójce jako popełniony w związku z wyborami i w ramach agitacji. Podkreślając precedensowy charakter tej sprawy, sędzia Kozielewicz dodał, że "w 1990 r. polska demokracja weszła w wybory bez oprzyrządowania prawnego; było założenie, że podczas wyborów ludzie będą aniołami". Sędzia zwrócił uwagę, że np. dopiero w kilkanaście lat od przełomu 1989 r. do polskiego prawa wprowadzono pojęcie "korupcji wyborczej". - Ustawodawca nadal się uczy - oświadczył Kozielewicz.