Policjanci z Bytomia, współpracując z funkcjonariuszami Centralnego Biura Śledczego i celnikami zatrzymali pięć osób zamieszanych w tę sprawę - podał we wtorek zespół prasowy śląskiej policji. Jako pierwszy wpadł 24-letni bytomianin, aresztowany w połowie listopada. W minioną sobotę bytomscy policjanci współpracujący z funkcjonariuszami z CBŚ zatrzymali pozostałą czwórkę. Śledczy ustalili, że za sprawą tej grupy w ciągu roku do Polski mogło trafić blisko 50 kilogramów marihuany. Głównym podejrzanym jest 49-letni bytomianin, który razem ze swoją 29-letnią partnerką w sobotnią noc wracał volkswagenem golfem od swego bliskiego krewnego mieszkającego w Holandii. Jak ustalili śledczy, krewniak od blisko roku zaopatrywał 49-latka w duże ilości marihuany, które następnie były przewożone do Polski prywatnymi samochodami lub rejsowymi autokarami. Tym razem w volkswagenie przemycano dwa kilogramy marihuany o czarnorynkowej wartości około 60 tys. zł. Narkotyk, w dwóch hermetycznie zamkniętych opakowaniach, był ukryty pod tapicerką samochodu. Schowek wskazał wyszkolony do poszukiwania narkotyków labrador "Koks", użyty przez współdziałającego w tej akcji z policjantami funkcjonariusza Izby Celnej z Katowic. Po zatrzymaniu pary przemycającej narkotyk, w ręce policjantów wpadły dwie kolejne osoby podejrzane o współudział w handlu narkotykami. 26-letnia bytomianka oraz o dwa lata młodszy mężczyzna usłyszeli już zarzuty obrotu znaczną ilością środków odurzających i, zgodnie z decyzją prokuratora, pozostają pod dozorem policji. Muszą także wpłacić po tysiąc złotych poręczenia majątkowego. Dozorem policyjnym została objęta również 29-letnia partnerka głównego podejrzanego, natomiast on sam, oprócz zarzutu handlu znaczną ilością narkotyków, usłyszał zarzut ich przemytu do Polski za co grozi mu do 10 lat więzienia. W poniedziałek 49-latek został aresztowany.