Sprawą zajmuje się prokuratura. Śledczy z Prokuratury Rejonowej w Zabrzu sprawdzają, czy doszło do narażenia pacjentki na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia. - Żona była osobą zdrową. Poszliśmy tam (do CZKiD- przyp. red.) odnaleźć szczęście. Ktoś, kto jest za to odpowiedzialny, powinien spojrzeć mnie i mojej rodzinie prosto w twarz. Ja wiem, że Bóg..., że wszystko ma swój los, ale to było zaniedbanie lekarskie - mówi zrozpaczony pan Dariusz. Mężczyzna uważa, że gdyby lekarze zrobili cesarskie cięcie, jego żona nadal by żyła. - Nie wierzę w to, co mówią, że tylko do trzech wskazań można zrobić cesarskie cięcie - tłumaczy. Według niego, lekarzom zabrakło intuicji. Wciąż nie wie, dlaczego jego córka Zosia zmarła w łonie matki. - Sekcja zwłok nie wykazała, jaka jest przyczyna. Mieliśmy potwierdzenia medyczne, które mówiły nam o bardzo dobrym stanie dziecka. Moja żona zaufała bezgranicznie pani doktor, która prowadziła ciążę. Przecież na tym to polega, żeby pacjent ufał lekarzowi. Tym bardziej, że ciąża to nie choroba. To jest stan, w którym przechodzi się do rozwiązania. Nie wiem, dlaczego tak się stało. Powiem jedno: za tym stoją ludzie - podsumowuje. Centrum Zdrowia Kobiety i Dziecka w Zabrzu w oświadczeniu dla mediów napisało, że bezpośrednią przyczyną śmierci 37-letniej kobiety były: uszkodzenie i niewydolność wielonarządowa powikłana ostrym niedokrwieniem jelit. Postępowanie wyjaśniające prowadzi Prokuratura Rejonowa w Zabrzu. Czytaj więcej na rmf24.pl Anna Kropaczek