W obu przypadkach na spiętrzenie skał ratownicy natykali się po sprawdzeniu około 100 metrów wyrobiska. Dalej trzeba więc ręcznie drążyć niewielki tunel ratowniczy, którym będzie można przesuwać się do przodu. Nie zapadła jeszcze decyzja, czy tunel ratowniczy drążony będzie w jednym wyrobisku czy może jednocześnie w obydwu wyrobiskach. To specjaliści ocenią, które rozwiązanie da lepszy efekt. Obecnie nie ma pewności, w którym dokładnie miejscu są poszukiwani - to łącznie przestrzeń kilkuset metrów. - Nie wiemy, czy oni są tam, skąd ostatnio dzwonili i gdzie zapamiętali koledzy, że coś robili, czy przemieścili się gdzie indziej - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami rzecznik KHW Wojciech Jaros. Jak przyznał, przed ratownikami najpewniej jeszcze wiele godzin pracy. - Niestety to znaczy, że nadzieje, że uda się stosunkowo szybko tam dotrzeć, są raczej słabe i musimy się liczyć z tym, że to na pewno jest bardzo wiele godzin akcji przed nami - powiedział. Do silnego wstrząsu w kopalni Wujek doszło na skutek odprężenia górotworu na głębokości 1050 m. Z zagrożonego rejonu wycofano górników, ale podczas prowadzonego zgodnie z procedurami w takich sytuacjach sprawdzania liczby pracowników okazało się, że brakuje dwóch z dwudziestu ludzi, którzy znajdowali się w zagrożonym rejonie. Akcja ratunkowa prowadzona jest w tzw. ruchu Śląsk, czyli części kopalni mieszczącej się na terenie Rudy Śląskiej.