Płonie zakład, w którym produkowane są doniczki. Ponieważ to plastik, w miejscu pożaru unosi się gęsty, czarny, gryzący dym. Kłęby wznoszą się wysoko nad okolicą. Języki ognia mają nawet po kilka metrów. Na miejsce cały czas przyjeżdżają zastępy strażaków. Co jakiś czas eksplodują beczki wypełnione sztucznym tworzywem. Przyczyną pożaru mogło być zwarcie instalacji elektrycznej. "To był moment, coś zaczęło buczeć, zaczęliśmy gasić, ale to nic nie dało" - opowiada reporterowi RMF FM jeden z pracowników zakładu. "Od prądu się zapaliło, poleciała stacja transformatorów. Trzech nas uciekło" - dodaje inny pracownik. <a href="http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/marcin-buczek/wiadomosci" target="_blank">Marcin Buczek</a>