Na efekty ich prac z niecierpliwością czekają rodziny zabitych w kopalni pół roku temu w Halembie. Czekają też górnicy, którzy każdego dnia narażają się zjeżdżając pod ziemię. Co oni mówią po pierwszym dniu wizji lokalnej w Halembie, posłuchaj relacji reportera RMF FM Marcina Buczka: Posłuchaj: W czwartek od rana w kopalni "Halemba" pracowali eksperci i naukowcy z Głównego Instytutu Górnictwa Kopalni Doświadczalnej Barbara i Wyższego Urzędu Górniczego. Piotr Buchwald prezes Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, był w drugiej ekipie, która przeprowadziła wczoraj wizję lokalną po listopadowej eksplozji w Rudzie Śląskiej. Prokuratorzy skontrolowali też miejsce wybuchu. Nie chcieli ujawnić konkretów. Dawali jedynie do zrozumienia, że znaleźli pod ziemią potwierdzenie tez dotychczasowego śledztwa. W bardzo istotny sposób nam pomoże to, co zobaczyliśmy. Potwierdza nasze przypuszczenia, które mieliśmy, i które wynikają z materiału dowodowego - powiedział Michał Szułczyński z prokuratury okręgowej w Gliwicach. Jak dowiedziała się reporterka RMF FM, eksperci pobrali próbki pyłu kopalnianego. Jego badania są potrzebne, żeby zweryfikować wcześniejsze ustalenia dotyczące katastrofy w kopalni "Halemba", które mówią, że przyczyną tragedii był między innymi wybuch pyłu węglowego. Ponowne badania, których wyniki będą za kilka dni, mają to jeszcze raz potwierdzić. Poza tym miernicy pracujący pod ziemią sporządzili szkice, na podstawie których powstanie szczegółowa mapa miejsca wybuchu. Dodatkowo dziś i jutro miejsce to będzie dokładnie sfilmowane. Raport dotyczący przyczyn tragedii w "Halembie" ma być ogłoszony do końca miesiąca. Dotychczas prokuratorzy postawili zarzuty czterem osobom, trzy z nich zostały zatrzymane. To nadsztygar z prywatnej firmy, która prowadziła prace na zlecenie kopalni, sztygar do spraw wentylacji z "Halemby" oraz główny inżynier odpowiedzialny za wentylację kopalni. W listopadzie ubiegłego roku w kopalni "Halemba" doszło do wybuchu metanu i pyłu węglowego. Zginęło 23 górników. Wyższy Urząd Górniczy potwierdził oficjalnie, że w kopalni prowadzono roboty górnicze, mimo przekroczenia dopuszczalnego stężenia metanu oraz nie stosowano profilaktyki przeciw wybuchom pyłu węglowego.