W tym roku do katowickiej instytucji trafiło kilkanaście zgłoszeń o zniszczeniu ptasich gniazd ukrytych najczęściej w szczelinach, otworach i wnękach bloków z tzw. wielkiej płyty. Wśród ptaków, które upodobały sobie życie w miastach są m.in. jerzyk, wróbel domowy, mazurek, pustułka, pójdźka, kopciuszek, sikora bogatka i sikora modra, szpak oraz gołąb miejski. Poza dwoma ostatnimi gatunkami, wszystkie podlegają ścisłej ochronie. - Zgodnie z rozporządzeniem ministra środowiska w stosunku do dziko występujących zwierząt objętych ochroną gatunkową obowiązuje zakaz niszczenia ich gniazd i jaj oraz umyślnego ich płoszenia i niepokojenia - podkreśla wicedyrektor RDOŚ Jolanta Prażuch. Przepisy rozporządzenia zezwalają na usuwanie ptasich gniazd z obiektów budowlanych od połowy października do końca lutego. W pozostałych przypadkach indywidualną zgodę na ich usunięcie musi wydać minister środowiska, a wszelkie prace remontowe budynków prowadzone podczas sezonu lęgowego chronionych ptaków powinny być prowadzone z zapewnieniem im bezpieczeństwa. Negatywne skutki remontów najbardziej odczuwają jerzyki. W warunkach naturalnych swoje gniazda zakładają głównie w szczelinach skalnych. Na terenach zurbanizowanych schronienie znajdują w zagłębieniach murów, pod dachami i w szczelinach między płytami bloków mieszkalnych, do których wlatują przez otwory o średnicy zaledwie kilku centymetrów. Dyrektor Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska dr Jerzy Parusel szacuje, że prawie cała populacja polskich jerzyków mieszka w środowisku zastępczym, jakim stały się dla nich miasta. - Dawniej budowano domy bardziej przyjazne dla ptaków, które umożliwiały im tworzenie gniazd. W tej chwili praktycznie wszystkie nowe i odremontowane budynki są szczelne oraz nie mają gzymsów czy ozdobników umożliwiających budowanie ptasich siedlisk - powiedział Parusel. Zdaniem przyrodnika w rozwiązaniu lokalowych kłopotów jerzykom czy innym chronionym gatunkom ptaków mogłyby pomóc skrzynki montowane na budynkach. - Są to zwierzęta, które nie szkodzą ludziom. Cieszą oko i w odróżnieniu od gołębi mogą poprawiać nastrój mieszkańców miast podczas jesiennej depresji - podkreślił. Jerzyki - mimo zewnętrznego podobieństwa do jaskółek - są spokrewnione z kolibrami. Uznawane za gatunek południowoeuropejski, w południowej i zachodniej Europie są jednak bardzo rzadkie. Od jaskółek różnią się znacznie dłuższymi, sierpowato wygiętymi skrzydłami; są też od nich większe, a całe ich upierzenie, poza niewielką jasną plamką na podgardlu, jest czarno-brązowe. Ptaki te większość życia spędzają w powietrzu - w locie łapią owady, zbierają materiał na gniazdo, kopulują, a także śpią. Znane są też ze zdolności pokonywania ogromnych odległości w krótkim czasie. Zdarza się, że dorosłe jerzyki uciekają kilkaset kilometrów przed nadchodzącym frontem atmosferycznym niosącym deszcze, które uniemożliwiają im łapanie owadów. W tym czasie młode jerzyki - by przetrwać - zapadają w częściową hibernację, obniżając temperaturę ciała z ok. 40 stopni do 20 stopni C. Oczekując na powrót rodziców, mogą wytrzymać bez jedzenia nawet kilkanaście dni.