Taką decyzję podjął Okręgowy Urząd Górniczy (OUG) w Rybniku po poniedziałkowej wizji lokalnej w wyrobisku 1080 m pod ziemią. Specjaliści przez kilka godzin oglądali m.in. zniszczony chodnik. Uznali, że kontynuowanie prac w tym rejonie jest zbyt niebezpieczne. - Zgodnie z naszą decyzją, w tym rejonie nie mogą być prowadzone ani roboty przygotowawcze, czyli m.in. drążenie chodników ani eksploatacja węgla - wyjaśnił w poniedziałek wieczorem dyrektor OUG w Rybniku Zbigniew Schinohl. Dodał, że decyzja jest bezterminowa - będzie mogła zostać zmieniona jedynie, gdyby kopalnia przestawiła plan bezpiecznego prowadzenia robót w tym rejonie. Jak dotąd nie ma takiego planu ani możliwości jego szybkiego przygotowania. Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia, zapewnił, że firma podporządkuje się wszelkim decyzjom nadzoru górniczego i nie będzie prowadzić w tym rejonie prac przygotowawczych. Wykorzystywane tam urządzenia będą przeniesione w inne rejony kopalni, która ma dzięki temu utrzymać dotychczasowy poziom wydobycia. Decyzja OUG nie wpłynie na pracę istniejącej w pobliżu ściany wydobywczej. Oznacza jednak zaprzestanie przygotowań do uruchomienia w zagrożonym rejonie nowych ścian - właśnie temu miał służyć nowo drążony chodnik, dotknięty skutkami tąpnięcia. Jak powiedział dyrektor, chodnik został zniszczony na odcinku ok. 35 metrów, poważnie uszkodzona jest m.in. jego obudowa. Szkody narastają w miarę zbliżania się do przodka - początkowo są niewielkie, potem coraz bardziej widoczne. Ostatniego odcinka eksperci nie byli w stanie przejść - obudowa jest tam pogięta, zalegają fragmenty skał. Przed wypadkiem kopalnia Rydułtowy-Anna wydobywała ok. 10 tys. ton węgla na dobę; po wstrząsie i wstrzymaniu pracy jednej z pięciu ścian wydobycie odpowiednio zmniejszyło się. Wśród załogi i związkowców pojawiły się obawy, że kopalnia może zostać zamknięta. Rzecznik Kompanii nie odpowiedział wprost na pytanie, na ile decyzja o wyłączeniu z eksploatacji partii węgla, którą kopalnia chciała dopiero udostępnić do wydobycia, może być kluczowa dla przyszłości zakładu. - Zaprzestanie robót przygotowawczych w tym rejonie i przesunięcie wykorzystywanego tam sprzętu w inne miejsca nie wpłynie na aktualną sytuację ekonomiczną kopalni. Co do przyszłości, trudno o komentarz na gorąco. Będzie to szczegółowo przeanalizowane, wraz z grupą ekspertów - powiedział Madej. Kopalnia Rydułtowy-Anna należy do najbardziej narażonych na wstrząsy w polskim górnictwie. Już kilkakrotnie dochodziło tam do śmiertelnych wypadków. Czwartkowy wstrząs o sile ponad 2 w skali Richtera specjaliści ocenili jako średni - rocznie w tej kopalni jest ok. 500 takich wstrząsów. Po wstrząsie, który nastąpił w czwartek późnym wieczorem w nowo drążonym chodniku objętym strefą szczególnego zagrożenia tąpaniami, uwięzionych zostało czterech górników. Trzech z nich udało się bezpiecznie wydostać w piątek nad ranem - dwaj byli w dobrym stanie, trzeci doznał poważnych, choć niezagrażających życiu obrażeń, m.in. złamań żeber i kręgosłupa. Później ratownicy dotarli do ciała czwartego - górnika przodowego. Lekarz stwierdził jego zgon.