Aby referendum było ważne, musiało wziąć w nim udział trzy piąte wyborców, którzy oddali głosy w poprzednich wyborach danego organu. W tym przypadku było to 5156 osób. Po spełnieniu tego warunku o ewentualnym odwołaniu burmistrz decydowałaby zwykła większość głosów. Jak jednak przekazał Andrzej Świątek z Miejskiej Komisji ds. Referendum, w niedzielnym głosowaniu oddano 4857 głosów. 90 głosów było nieważnych. Zdecydowana większość głosujących - 4601 osób - była za odwołaniem obecnej burmistrz, przeciwko jej odwołaniu oddano 166 głosów. Uprawnionych do udziału w głosowaniu było 27100 mieszkańców. Frekwencja wyniosła 17,92 proc. Niedzielne głosowanie trwało od godz. 7 rano do godz. 21 - w 19 komisjach i dwóch obwodach zamkniętych. Referendum było m.in. następstwem nieudzielenia burmistrz absolutorium za wykonanie ubiegłorocznego budżetu miasta. Inicjatorzy odwołania Kosmali zarzucali jej m.in. wykonanie dochodów jedynie w 86 proc. planu, niewykonanie planu sprzedaży miejskich nieruchomości, złe prowadzenie inwestycji, rosnące zobowiązania gminy czy problemy z finansowaniem zakupu wozu bojowego dla straży pożarnej. Niektóre zarzuty dotyczyły też wykorzystywania samochodów służbowych czy uzbrojenia działek na terenie prywatnego inwestora (prokuratura umorzyła sprawę). Sama burmistrz (bezpartyjna, startowała z komitetu "Przyszłość Czeladzi") kontrargumentowała, że za jej kadencji dochody budżetu zwiększyły się o jedną piątą w stosunku do poprzedniej, miejskie nieruchomości były sprzedawane lepiej niż w poprzednich latach, a koszty utrzymania miejskich samochodów okazały niższe niż w poprzedniej kadencji. Kosmala wskazywała też, że decyzję o nieudzieleniu jej absolutorium podjęto w oparciu o nierzetelną - jej zdaniem - opinię komisji rewizyjnej rady miejskiej. Zapowiadała, że w razie odwołania jest gotowa wystartować w najbliższych wyborach. W wyborach w 2010 r. Teresa Kosmala wygrała w drugiej turze z dotychczasowym burmistrzem Markiem Mrozowskim. Otrzymała wówczas 4381 głosów (51,86 proc.), a Mrozowski - 4067 głosów (48,14 proc.). Frekwencja wyniosła wówczas 30,31 proc. 33-tysięczna Czeladź to już kolejne miasto w woj. śląskim, gdzie w tym roku odbyło się referendum w sprawie odwołania lokalnych władz. W czerwcu w podobnych głosowaniach uczestniczyli mieszkańcy Zawiercia, Wodzisławia Śląskiego, Koniecpola, a także gminy Ślemień - wszystkie okazały się nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji. W ub. roku referenda odbywały się m.in. w Rudzie Śląskiej, Gliwicach i Bytomiu - w tym ostatnim mieście wyborcy zdecydowali o odwołaniu prezydenta Piotra Koja (PO) i tamtejszej rady miejskiej.