Według informacji służb kryzysowych wojewody śląskiego, ogólny stan pacjentki jest dobry. W wyniku wypadku doznała złamań i obrażeń wewnętrznych; musiała być operowana. Leżała w słowackim szpitalu w miejscowości Żar nad Hronem. W środę rano po pacjentkę wyjechała z Katowic karetka pogotowia. Późnym popołudniem przywiezie chorą do Sosnowca. 23-latka została najciężej ranna w sobotnim wypadku. Spośród 37 poszkodowanych poważniejszych obrażeń doznało jeszcze kilka osób. Jedna z nich ma uszkodzone cztery kręgi, inna pęknięty kręg szyjny. W szpitalach w Piekarach Śląskich, Jastrzębiu Zdroju i Bielsku-Białej przebywają jeszcze w sumie cztery osoby. Pozostałe nie wymagały hospitalizacji lub po badaniach zostały wypisane do domów; krótko po wypadku w szpitalach było w sumie 19 osób. Uczestnicy wypadku wracali do Polski autokarem, z rodzinami lub kilkunastoma karetkami, które w poprzednich dniach wysłano po nich z Katowic. Autokarem podróżowało w sobotę 68 osób - studentów Uniwersytetu Śląskiego, jadących do Turcji. Do wypadku doszło w okolicy miejscowości Dobra Niva niedaleko Bańskiej Bystrzycy. Po gwałtownym hamowaniu pojazd przewrócił się i stoczył z pięciometrowej skarpy. Słowacka prokuratura postawiła 54-letniemu kierowcy autokaru zarzut spowodowania powszechnego zagrożenia. Według śledczych, kierowca nie zachował bezpiecznego odstępu od jadącego przed nim samochodu osobowego. Gdy samochód ten zwolnił z zamiarem skręcenia na skrzyżowaniu w lewo, przepuszczając pojazd jadący z przeciwka, autokar dla uniknięcia zderzenia zjechał w prawo na pobocze i przewrócił się. Kierowca był trzeźwy. Po zapoznaniu się z prokuratorskim zarzutem odjechał do Polski. Zarzucany mu czyn jest w słowackim kodeksie karnym zagrożony sankcją od czterech do dziesięciu lat pozbawienia wolności, a w przypadku winy nieumyślnej - do roku.